Rp.pl w nowej odsłonie budzi skrajne doznania.
Rp.pl w nowej odsłonie budzi skrajne doznania. Od rozczarowania po życzliwe życzenia sukcesu, ale żaden z ekspertów, poproszonych przez nas o ocenę, nie uważa, że wersja beta powinna bez zmian stać się oficjalną stroną tego szacownego wydawnictwa.
Nowe funkcjonalności nie działają, jak powinny, razi rozmaitość fontów. Możliwość personalizowania serwisu początkowo budzi ciekawość i chęć wypróbowania, ale im więcej włożonego w to wysiłku, tym bardziej rozczarowuje efekt.
Podsumowując opinie ekspertów można odnieść wrażenie, że rp.pl chce być zachowawcza i premium, ale jednocześnie nowoczesna. Czy to się może udać? Przeczytajcie opinie pamiętając, że powstały po analizie wersji beta. Może wersja ostateczna będzie budziła mniej negatywnych opinii?
KLIKNIJ I PRZECZYTAJ SZCZEGÓŁOWĄ OPNIĘ | |
Damian Gawlas, Senior UX Designer w agencji Social Media London Style |
|
Michał Bocheński, Senior Technology Manager w agencji Biuro Podróży Reklamy |
|
Igor Pietrzak, Ar t& UX Director w agencji Imagine |
|
Natan Jabłoński, Art Director w agencji Kamikaze |
|
Paweł Dunia, head of design w Artegence |
|
Joanna Michalska, specjalista ds. pozycjonowania w agencji Verseo Za podsumowanie może służyć krótkie stwierdzenie, że mamy do czynienia z obiecującą betą. |
|
Piotr Kozłowski, Senior UX Designer | Symetria |
Damian Gawlas, Senior UX Designer w agencji Social Media London Style
Zaciekawiony nową funkcjonalnością "teczka użytkownika" odwiedziłem nową odsłonę witryny rp.pl, która znajduje się pod adresem beta.rp.pl. Zacząłem szukać tej nowej, ciekawe funkcji. Rozglądam się za ikoną teczki (może będzie działała jak koszyk na stronach sklepowych), nigdzie nie ma. Najeżdżam myszką na artykuł, w oczekiwaniu na jakiś ładny efekt hover (zmiana wyglądu po najechaniu myszką na element) z możliwością dodania artykułu do "teczki", również nie ma. Nie ma nawet żadnego efektu po najechaniu myszką na dany artykuł! (stara strona również go nie miała). Rozumiem, że jest to strona gazety papierowej i gazety są z reguły statyczne, ale teraz jesteśmy na stronie internetowej, którą możemy uatrakcyjnić, wskazać użytkownikowi drogę, przewidzieć czego może szukać i umilić przeglądanie strony. W czasach gdzie przy użyciu CSS możemy tworzyć zaawansowane rysunki oraz je animować, tworzenie "nowej" odsłony strony, która jest tak statyczna jak jej wersja papierowa nie świadczy dobrze na samym początku.
Przewijam niżej, zdeterminowany na znalezienie nowej funkcjonalności, przewinęła mi się myśl, że muszę pewnie być zalogowany na stronie. Fajnie by było o tym wiedzieć, bo jeśli nie przeczytałbym o tym w zapowiedzi to pewnie nie wiedziałbym, że ona istnieje, a po kilku scrollach myszką, uciekłbym ze strony jak najdalej. Dopiero po piątej sekcji na stronie głównej wita nas informacja, że istnieje taka możliwość jak personalizacja strony, super.
Zarejestrowałem się na testowy 30 dniowy okres próbny, tajemniczym redirectem zostałem przeniesiony na starą wersję strony, pod adresem rp.pl, a kliknąłem "Zarejestruj się" na stronie beta.rp.pl. Wracam na beta.rp.pl, zostałem poinformowany o poprawnym zalogowaniu. Na stronie głównej nadal nie widać możliwości dodania artykułu do "teczki użytkownika". Szukam głębiej wchodząc na stronę artykułu, jest przycisk mikrofonu, po kliknięciu którego artykuł zostaje przeczytany przez syntezator mowy. Przycisku "teczki" nie widać. Po chwili (około 8-9 s po załadowaniu strony) magicznie pojawia się ikona zakładki nad mikrofonem. Jest! Artykuł został dodany do "przeczytaj później" w zakładce "Twoja rp". Przechodzę sprawdzić czy zostało dodane poprawnie, wyświetlają mi się dwa przyciski, "zarządzanie tematami" oraz "ustawienia". Standardowo po kilku sekundach zaczyna się coś magicznego dziać na stronie, dogrywają się kolejne elementy panelu (po okołu 10 s chyba już nic więcej się nie będzie ładowało). Pojawia się dropdown z możliwością zmiany zakładki na "na później" i jest dodany przez nas artykuł.
Nie wiem czy działanie strony było spowodowane jakimś nasilonym ruchem na serwerach, godziną wieczorną, czy wadliwym działaniem nowej strony ale każda czynność dogrywała dodatkowe elementy na stronie, nie informując nas w żaden sposób, że możemy się jeszcze czegoś spodziewać, że trwa jakieś ładowanie contentu. Samo usunięcie artykułu z tej listy trwało około 30 s.
Sam layout strony na plus, szerszy kontener z treścią, zmieściły się dodatkowe kolumny z opiniami i najnowszymi artykułami, nie zabrakło również większej liczby reklam. Graficznie bardziej podoba mi się stary wygląd, ludzie są wzrokowcami, a tam kolorami były oznaczone różne sekcje i kategorie serwisu. Tutaj mamy tylko czarny kolor tekstu oraz belka nawigacyjna w nieciekawym odcieniu żółtego, niektóre przyciski oraz nagłówki.
Długa droga jeszcze przed ekipą wdrażającą stronę, wizualnie nie powala, brak jakichkolwiek interakcji, niektóre elementy nie mieszczą się w swoich wyznaczonych sekcjach lub wyświetlane są nierówno. Puste niezagospodarowane przestrzenie, niektóre teksty i miniaturki są za małe i trzeba się wysilać żeby coś tam dostrzec. Podsumowując, czekam na wersję RC, mam nadzieję, że beta to naprawdę tylko beta i nie zostanie wrzucona jako nowa strona główna w takiej formie jak teraz.
Michał Bocheński, Senior Technology Manager w agencji Biuro Podróży Reklamy
Nowej odsłonie rp.pl dostępnej od kilku dni w wersji beta, przyświecała idea „ułatwienia codziennej lektury serwisu”. Pisząc ten tekst jednak nie jestem do końca przekonany czy upubliczniony link do nowej strony jest poprawny i przypadkiem nie odsyła nas do zamkniętych testów pre-alfa serwisu, który był stworzony przed tym, do którego dostęp mamy od dwóch czy trzech lat.
I wcale nie chodzi mi o brak możliwości założenia konta albo chociażby zalogowania się do serwisu, by móc przetestować możliwości personalizacji strony głównej bądź zapisania tekstów do przeczytania w późniejszym czasie. Na tym etapie powinniśmy również pominąć błędy systemu wyświetlane pod nagłówkami artykułów, bo to nadal beta. Nie zwracajmy uwagi na źle osadzone reklamy, sztucznie wklejone w makietę – z czasem reklamodawcy przystosują je do nowych wymiarów.
Nie będę również pisał o promowanych opiniach albo liście najnowszych artykułów, których nie sposób przejrzeć na komputerze, bo mają tendencję do samoistnego wyjeżdżania poza ekran przy skrolowaniu strony w dół. Ani o braku możliwości przejścia do danego działu poprzez kliknięcie w jego nazwę na stronie głównej. Pominę wygląd oraz działanie wyszukiwarki, w szczególności tej na telefonie.
Nie wypada (na tym etapie) wytykać niespójnych sekcji na stronie startowej. Być może w wersji produkcyjnej uda się ostylować je tak, by miały jakiś punkt wspólny poza nieklikalnymi nagłówkami. Nie licząc stopki i sekcji autopromocyjnej, doliczyłem się 8 (tak, ośmiu) różnych układów prezentowania treści. Na jednej stronie.
O czym więc napisać, skoro bądź co bądź wydawnictwo udostępniło tę stronę i zaprasza na nową wersję na każdym kroku (nota bene dzieje się tak nawet będąc na nowej wersji)? Może o elemencie, który wpływa na codzienną lekturę serwisu, jakim jest typografia. Wiecie, chodzi o te mityczne fonty (często zwane również „czcionkami”) i ich rozmieszczenie na ekranie. Na temat fontów na nowej stronie można by napisać dobrą i opasłą książkę, zatytułowaną jakimś chwytnym obecnie hasłem typu „Rzeczpospolito, nie idź tą drogą”. Jak by nie patrzeć, mamy do czynienia z serwisem, który odwiedza 2,5 miliona użytkowników miesięcznie (wg. badania Gemius/PBI – czerwiec 2017 r.). Czemu więc nie zaserwować tej rzeszy ludzi poprawnie złożonej makiety? Uspójnić paletę wielkości i wag (grubości) fontów. Zastosować choćby poprawne wcięcia w listach i trzymać się równych marginesów, nawet jeśli dany tekst zawija się niewinnie do kolejnej linii. I czemu nie pozbyć się wiszących spójników na końcach zdania? W dzisiejszych czasach to naprawdę nie jest trudne.
Nie do końca rozumiem kompletny brak zajawek artykułów. Choćby dwuzdaniowych streszczeń. Wchodząc na jakąkolwiek stronę zewsząd rażą wielkie puste przestrzenie. Miejsca jest aż nadto by opisać link, by klikając w nagłówek mieć pewność dokąd się trafi. Tak samo wyglądające odnośniki kierują raz na kategorię, raz na docelowy tekst.
Niespójne wielkości fontów rażą najbardziej na telefonie, gdzie wstępniak jest większy od nagłówka, by nagle zmaleć do wielkości, z którą roczniki urodzone przed stanem wojennym nie poradzą sobie bez ręcznego powiększenia (w tym miejscu składam głęboki ukłon w stronę firmy Apple i trybu Reader mode na iOS).
Przez chwilę sądziłem, że być może z tymi fontami to taki celowy zabieg, by użytkowników zachęcić do używania funkcji odczytywania artykułu przez lektora. Jednak i tę funkcję powinniśmy pominąć milczeniem. Głos czyta teksty robiąc pauzy w najmniej odpowiednich momentach, jakby napotkał w treści znak, którego nie potrafi zinterpretować. Programiści zapomnieli również o wykluczeniu czytania boksów promujących podobne artykuły, którymi poprzetykane są teksty.
Igor Pietrzak, Ar t& UX Director w agencji Imagine
Nowa odsłona serwisu rp.pl to głównie nowe funkcjonalności, które z pewnością przypadną do gustu czytelnikom. Pod warunkiem, że będą wiedzieli jak się nimi posługiwać.
To, co widać na pierwszy rzut oka, to brak bannera pomiędzy menu a logotypem. W starej wersji serwisu obniżał właściwy content, który był widoczny dopiero po 670 pikselach. Był to skandaliczny brak szacunku do czytelnika. Na szczęście tego problemu już nie ma. I mam nadzieję, że nie wróci. A jeśli tak, to proponuję rozwiązać go podobnie, jak na New York Times. Tam jest jeden banner główny na górze strony i ma sens o tyle, że home page amerykańskiego serwisu nie jest przeładowany zdjęciami. Jasno widać, co jest bannerem, a co jest artykułem. Kiedy oczy mogą same pogrupować te informacje, poruszanie się po stronie jest przyjemniejsze. Niestety większość polskich serwisów, w tym rp.pl, ma tendencję do nadmiernego, nieumiejętnego używania zdjęć jako elementów dopełniających artykuły. Na rp.pl wszystko ma swoje zdjęcie. Każdy najmniejszy artykuł. Zauważmy, że 1/4 tych zdjęć nie jest na temat. Administratorzy używają obrazów z banku zdjęć, żeby tylko coś tam było. W mojej ocenie obniża to znacząco wartość prezentowanych treści. Jak widzę sztampowe stockowe zdjęcia, to nawet nie czytam już tytułu danego artykułu.
Pamiętajmy — liczy się przede wszystkim dobra prezentacja treści, która zatrzyma ludzi w serwisie, dopiero później prezentowanie reklam nabiera jakiegokolwiek sensu.
Chciałbym też poruszyć kwestię światła na stronie. Jest go bardzo dużo. To wszystko jest za duże. Serwis jest mocno rozdmuchany, długi. Musząc scrollować, co chwila tracę kontekst, nie wiem, w którym dziale aktualnie jestem. A zaznaczę tylko, że oglądam serwis na 27 calowym monitorze. Współczuję osobom przeglądającym go na mniejszych monitorach. Prawdziwy meksyk jest na wersji mobile. Aby przewinąć palcem cały portal musiałem wykonać 69 ruchów kciukiem. Dla porównania, na wersji mobilnej The New York Times wystarczy 21 ruchów. Uważam, że każda z sekcji tematycznych mogłaby mieć tylko jedno zdjęcie główne i dalej same tytuły. Byłoby wiadomo, który artykuł jest główny, a który nie.
Nie macie wrażenia, że menu jest nieczytelne? Rozumiem, że brązowy kolor miał wprowadzić efekt premium, co faktycznie wprowadza. Tylko, że kontrast pomiędzy napisami, a belką jest fatalny. Osoby z wadami wzroku będą miały problemy z odczytaniem, co tam jest napisane. Podoba mi się odważne prezentowanie wyszukiwarki na warstwie overlay, jednak tutaj również poprawiłbym kontrast. Projektant zdecydował w tym przypadku użyć białych fontów, choć wcześniej na menu są czarne. Świadczy to o tym, że wybrany kolor brązowy jest nie do końca trafiony.
Poza tymi mankamentami, menu wydaje się funkcjonować naprawdę dobrze, choć po jego rozwinięciu co jakiś czas pojawia się z lewej strony sekcja „Popularne tematy”. Serio? Klikam w menu po to, żeby zobaczyć menu, a nie popularne tematy. Jest to trochę nachalne. Jestem pewien, że test AB potwierdzi, że ludzie w to nie klikają. A nawet jeśli znajdzie się kilku takich, którzy kliknęli, to nie będzie to argument, aby ten element pozostawić.
Przeglądając serwis natrafiłem na różną formę prezentacji boksów artykułowych. Mamy ich aż trzy rodzaje. Boks z 1-pikselową ramką, boks bez ramki i boks z tytułem na zdjęciu. Jeżeli jest to zabieg celowy, to niekonsekwentny. Jeżeli test AB jest prowadzony po to, by sprawdzić, które klikają się lepiej — to nie będzie miarodajny. Ludzie klikają w content, a nie w formę prezentacji boksów. Na pewno zrezygnowałbym z umieszczania tytułów na zdjęciu. Nie wpisuje się to w zasady WCAG.
Na stronie jest zbyt dużo rodzajów fontów. Oczy są w stanie rozpoznać gradację maksymalnie trzech. Na rp.pl - trzy fonty posiada jeden artykuł w dziale Opinie. Odwołam się znowu do NYT, tutaj jasno widać co jest czym i jaka jest hierarchia informacji. Nie bójmy się tego przyznać — niektóre informacje są mniej ważne i wymagają mniejszego zaangażowania wizualnego. Nie wiem, dlaczego w Polsce istnieje ciągłe przeświadczenie, że "na wszelki wypadek lepiej jest wyeksponować wszystko", bo jeszcze się ktoś obrazi albo jakiemuś dyrektorowi będzie smutno. To nie jest podejście proklienckie.
Na początku każdej sekcji widzimy listę tagów. Zapewne argument był taki, że jeszcze bardziej ułatwimy życie czytelnikowi. Nic bardziej mylnego. Im większy wybór dajemy i im bardziej jesteśmy nachalni w propozycjach — tym bardziej czytelników to wkurza. Co czujecie, kiedy chcąc zapłacić na stacji benzynowej, najpierw musicie odpowiedzieć na 5 pytań dotyczących kawy, hot-doga czy przystąpienia do programu lojalnościowego? Ciekawe, czy są statystyki dotyczące liczby godzin straconych na udzielaniu odpowiedzi na te pytania. Wracając do tagów — jestem bardzo ciekaw czy to się klika… co mówią o tym heatmapy. Moje doświadczenie z tagami w tym konkretnym przypadku jest takie: nie wiem, czy to nie breadcrumbs; nie wiem, czy są to artykuły, czy tytuły całych działów — a wolałbym się nad tym nie zastanawiać.
Postanowiłem się zarejestrować. I tu bardzo miłe zaskoczenie i wielki plus dla ekipy, która opracowała ścieżkę rejestracji, gdyż proces jest maksymalnie krótki. Spodziewałem się gigantycznego formularza, pytań o numer buta, kolor oczu i preferencje seksualne. A tu nic — tylko mail, hasło i już jestem w środku. Brawo.
Niestety — im dalej w las, tym trudniej. Postanowiłem stworzyć spersonalizowaną stronę rp.pl. Dodałem kilka sekcji tematycznych, wszedłem w zakładkę Twoja „rp.pl”, gdzie przywitał mnie dział „Ustawienia”, „Zarządzaj tematami” i kręcące się kółko loadera. Domyślam się, że chodzi o ładujące się artykuły z wybranych przeze mnie sekcji tematycznych. Jednak wyobrażam sobie, że wiele osób nie będzie wiedziało, co się dzieje. Dodałbym tutaj informację w stylu „Artykuły za chwilę się pojawią, dziękujemy za cierpliwość”. Załadowały się, zgadnijcie ile... Dwa. Ciekawe, że z czterech sekcji tematycznych ładują się tylko dwa artykuły. Być może jest to kwestia wersji beta. Jeśli nie, to rekomenduję dopracowanie silnika serwisu. Myślałem, że personalizacja będzie działała na zasadzie drag&drop — włączanie i wyłączanie sekcji. A tutaj mamy tylko listę artykułów. Czuję lekki zawód. Chyba że coś źle robię i to nie jest miejsce, gdzie się ustawia swoją stronę. Jeżeli tak jest, to tym bardziej funkcjonalność ta wymaga przebudowy.
Na pewno poprawiłbym kilka szczegółów — ikony social media na liście artykułów są za mocne, wydają się być ważniejsze od tytułów. Pojawiające się pop-upy informacyjne mają zbyt mało widoczny element zamknięcia „x” - dodałbym duży button „zamknij” lub możliwość zamknięcia pop-upu po kliknięciu w tło.
Na pochwałę zasługuje wprowadzenie funkcjonalności odsłuchu artykułów. Na pewno zwiększy to rating na stronie. Umożliwienie dostępu do serwisu osobom z niepełnosprawnościami wyznacza dobry kierunek rozwoju internetu.
Szczerze mówiąc, nowy serwis rp.pl niewiele różni się od starego w wymiarze wizualnym. Jest tak samo rozwlekły, przeładowany, przytłacza liczbą używanych środków. Poza głównym artykułem na górze mam trudności z jasnym zrozumieniem architektury informacji. Cieszą mnie bardzo nowe funkcjonalności, takie jak personalizowana strona rp.pl, jednak sam proces personalizacji nie kończy się satysfakcjonującym efektem. Myślę, że warto skompresować bazę, która jest teraz. Za dobry materiał referencyjny uważam – co nie trudno stwierdzić, po tym, jak często się do niego odwołuję – The New York Times. I nie chodzi tu o argumentację "podoba mi się / nie podoba", ale o zrozumienie układu tych informacji. Zaufajcie mi – NYT jest dobrze zaprojektowanym serwisem informacyjnym i prezentuje dobrą praktykę w tej dziedzinie.
Natan Jabłoński, Art Director w agencji Kamikaze
Nowa strona Rzeczpospolitej to, co prawda, wersja beta, ale zapowiada się naprawdę dobrze. Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, to duże przestrzenie i zróżnicowany układ. Strona, pomimo sporej liczby treści, jest przejrzysta i przyjazna dla użytkownika. Wyeksponowanie jednego głównego artykułu w górnej części strony stanowi dobre rozwiązanie. Miłym zaskoczeniem jest menu przyklejone także u góry. Taki zabieg powoduje łatwiejszą nawigację między działami.
Ciekawą opcją jest dział "Twoja sekcja", do którego możemy przypiąć interesujące nas artykuły. Jednak przycisk odpowiedzialny za dodawanie do tej sekcji wyeksponowałbym bardziej, gdyż obawiam się, że dla większości użytkowników będzie on niewidoczny.
Podstrona artykułu wygląda bardzo dobrze. Duże zdjęcia i odpowiednio widoczne nagłówki oceniam na plus. Przyczepić mogę się jedynie to wielkości fontu w artykule, który według mnie jest zbyt mały. Użytkownicy mogą mieć problem z jego czytelnością. Nie do końca jestem przekonany do przedzielania treści artykułu miniaturkami innych polecanych wpisów z tej kategorii. W wersji desktopowej może nie jest to duży błąd, ale na mobile powoduje lekką dezorientację.
Pomysłowym rozwiązaniem, które zarazem ułatwia życie, jest wprowadzenie zaawansowanej wyszukiwarki. Możemy zawęzić wyniki po dacie i kategorii. Przy tak dużej liczbie wpisów to naprawdę pomocne.
Strona posiada jeszcze kilka drobnych niedociągnięć, ale jestem przekonany, że zostaną one poprawione przed oficjalną premierą serwisu.
Paweł Dunia, head of design w Artegence
Nowa rp.pl to krok w dobrą stronę – choć bardziej mamy tu do czynienia z odświeżeniem wizerunku i zmianą w warstwie wizualnej, niż z gruntową przebudową serwisu.
To co rzuca się w oczy na początku, to nowy kod kolorystyczny i typografia. Autorzy wyraźnie stawiają na powagę, wspierają wizerunek Rzeczpospolitej jako medium poważnego, opiniotwórczego, na odpowiednim poziomie intelektualnym. W mojej opinii, kod kolorystyczny został uporządkowany i skierowany na właściwe tory. Kolorowanie kategorii w poprzedniej odsłonie w praktyce nie niosło żadnej wartości, a powodowało jedynie chaos wizualny i rozmycie, osłabienie brandingu. Zmianę z czerwieni, jako głównego koloru brandowego, na złoto-zielony oceniam jako bardzo dobry krok. Niezależnie od osobistych preferencji estetycznych mamy tu do czynienia z odważnym wyborem, pozwalającym zbudować oryginalny wizerunek. Nowa odsłona to również nowa typografia. Cieszy mnie, że kolejny polski portal newsowy zdecydował się na użycie dobrej jakości, sprawdzonego – w podobnych zastosowaniach – fonta, zamiast rozwiązań darmowych.
Odpowiednim krokiem jest także pozbycie się ze strony głównej leadów i skupienie się wyłącznie na tytułach, które dodatkowo udaje się redakcji utrzymać w rozsądnej długości. Rozwiązanie takie sprzyja eksploracji strony przez użytkownika – znane są badania wskazujące że obecność leadów powoduje wzrost liczby użytkowników, skanujących stronę główną bez wejścia w żaden artykuł – po prostu są w stanie wszystkiego dowiedzieć się już na tym etapie.
Sam układ treści na stronie głównej wciąż jest bardzo tradycyjny, można by powiedzieć – staroświecki. Brak tu refleksji nad tym jak konsumujemy treści (nie tylko newsowe) dziś w 2017 roku i czym to się różni od tego jak robiło się to 10 czy więcej lat temu. Mam wrażenie że potrzebujemy w tej kwestii nowych rozwiązań.
Na mobile’u strona główna prezentuje się bardzo dobrze.
Nowością jest możliwość personalizacji przez użytkownika strony głównej, ustalania jakie materiały chciałby widzieć w "swojej sekcji" – co jest też pewnie traktowane przez autorów jako zachęta do zmiany czytelnika w zalogowanego. To rozwiązanie rodem z poprzedniej epoki i szanse na jego masowe i sensowne działanie oceniam na bliskie zeru. Dziś personalizacja musi dziać się automatycznie, dzięki naszej wiedzy o użytkowniku.
Tak naprawdę najważniejszą stroną w portalu prasowym nie jest strona główna ale artykułowa, tam trafia przecież ruch z social mediów, a także z Google’a. W tej kwestii beta Rzeczpospolitej zdecydowanie wymaga poprawek. Budowa kolumny z tekstem przeczy zasadom dotyczącym optymalnego czytania. Font oraz interlinia są za małe na desktopie, w wierszu jest dużo znaków. Artykułów podanych w ten sposób nie da się czytać. Reszta strony artykułowej jest poprawna.
Joanna Michalska, specjalista ds. pozycjonowania w agencji Verseo
Rzeczpospolita długo kojarzyła się z papierowym wydaniem w rozmiarze XXL zmuszającym do czytania przy biurku (przekaz był prosty: gazeta dla prezesa), a zmiana formatu była w ich przypadku rewolucją. Czy nowa wersja portalu rp.pl, udostępniona aktualnie jako beta, jest także przełomową zmianą czy tylko delikatnym liftingiem?
Widoczną na pierwszy rzut oka zmianą jest odważniejsze użycie koloru oliwkowego w layoucie strony. Pojawia się m.in. w menu głównym witryny i nazwach kategorii. Dzięki temu strona wygląda bardziej przejrzyście. W nowej wersji lepiej został wyeksponowany dział „Opinie” - wskazuje to na opiniotwórczy charakter, z jakiego jest znana Rzeczpospolita. Najnowsze wiadomości wyświetlają się z lewej strony – brakuje jednak informacji o dacie i godzinie publikacji informacji, które nadawałoby taki gorący, „newsowy” charakter. Zdjęcia ilustrujące najświeższe informacje są małe i w efekcie czasem są mało czytelne. Najważniejsza wiadomość, dnia jest umieszczona w czarnej ramce – nie jest to najbardziej fortunne rozwiązanie z estetycznego punktu widzenia, nie przykuwa też szczególnie uwagi.
Mało czytelne jest też okienko z tv-live – zbyt mały obraz nie ułatwia przyswajania treści. Czyżby to oryginalna forma zachęty do kliknięcia w opcję „pełny ekran”? Interesującym pomysłem jest funkcja personalizacji informacji „Twoja sekcja” dla zalogowanych użytkowników. Jest to rozwiązanie, którego nie kojarzę z innych portali informacyjnych.
Informacje są pogrupowane, a ukłonem wobec czytelników papierowego wydania „Rzepy” jest obecność działów „Nieruchomości”, „Prawo” i „Ekonomia” (tzw. kolorowe strony). Dyskusyjne jest jednak czy informacje o nieruchomościach powinny być wyżej niż newsy ze świata, a taki właśnie układ proponuje nam nowa wersja rp.pl.
Menu górne także sprawia wrażenie ubogiego, brakuje tam np. odnośnika do wiadomości z kraju i ze świata (są za to zbiorcze „wydarzenia”). Może w finalnej wersji się pojawią?
Za podsumowanie może służyć krótkie stwierdzenie, że mamy do czynienia z obiecującą betą.
Piotr Kozłowski, Senior UX Designer | Symetria
Wersji beta nowej odsłony RP.pl przyjrzałem się z dużym zaciekawieniem, ponieważ aktualną uważam za dobrze zaprojektowaną. Redesign zawiera kilka bardzo istotnych nowości. Przede wszystkim zauważalna jest możliwość personalizacji treści i zapisania artykułów na później. Są to narzędzia, które mają na celu poprawę korzystania z portalu dla często powracających uczestników. Mają oni możliwość podjęcia decyzji jakie grupy treści podczas swoich wizyt będą widzieć i lepiej dostosować ich strumień i do własnych preferencji. Pojawił się także odsłuch artykułów w formie audio. Zauważalny jest nowy format strony artykułowej, który jest jednym z narzędzi do realizacji potrzeb content marketingowych.
Osobną część warto poświęcić na stronę główną, która stanowi “serce” każdego portalu tego typu. Układ strony głównej uległ rozbudowie, często treści są w 4 kolumnach, a nie 3 jak to miało miejsce poprzednio, więc jakby nie patrzeć jest bardziej skomplikowany . Pojawiają się dodatkowe sekcje z treściami, więcej elementów sugerowanych. Moim zdaniem, jeżeli chodzi o stronę główną, to część zmian jest pozytywnych, część negatywnych w odbiorze.
W kwestiach wykonawczych na pierwszy rzut oka wybija się nowa kolorystyka interfejsu. Wygląd interfejsu został jeszcze bardziej uszczuplony i to oceniam jako zmianę pozytywną. Ciekawie rozwiązano wyszukiwarkę i główną nawigację. Odsłuch audio ma moim zdaniem niezadowalający efekt, syntezator ma momentami bardzo nienaturalne tempo, łatwo się zacina. Udało mi się trafić na artykuły w nowym układzie i muszę przyznać, że zawiodłem się zdjęciami słabej jakości, a także wątpliwą typografią i formatowaniem. Sposób sugerowania treści w kilku momentach jest bardzo nienaturalny (np. w trakcie czytania artykułu) lub niewystarczająco podkreślony. Na kolejny minus zasługuje sporo pomniejszych niedoróbek technicznych i nie do końca trafionych rozwiązań projektowych. Mam nadzieję, że to efekt fazy beta.
Przyznam, że ze względu na sympatię do poprzedniej wersji jestem nieco zawiedziony nową odsłoną rp.pl w tej fazie (a mówimy o becie). Kluczową sprawą jest jak odnajdą się w nowych rozwiązaniach czytelnicy i… marketerzy. Na pewno jest jeszcze sporo do zrobienia w kwestiach wykonawczych, ale trzymam kciuki za ten projekt i czekam na jego rozwój.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
IT Gremi wykonało kawał dobrej roboty hue hue hue hue hue hue hue hue hue hue