Rosyjscy twórcy fake'owych kont wydali ogromne pieniądze na reklamy na Facebooku

Rosja aktywnie wpływała na nastroje Amerykanów w czasie kampanii prezydenckiej.

Facebook niemal od razu po prezydenckich wyborach znalazł się w ogniu krytyki za "pomoc" w dystrybuowaniu fake newsów. Mark Zuckerberg, jak wszyscy w liberalnej Dolinie Krzemowej, sam zaskoczony zwycięstwem Donalda Trumpa, od razu zaprzeczył, jakoby miało to wpływ na wynik kampanii, ale dzisiaj Facebook przyznaje, że do pewnych nieprawidłowości doszło. A za wszystkim ma się kryć Rosja. 

Facebook potwierdził bowiem, że ​​zidentyfikowano około 470 "nieautentycznych kont" prawdopodobnie pochodzących z Rosji i powiązanych ze sobą, za pośrednictwem których kupowane były reklamy (o łączne wartości 100 tysięcy dolarów) koncentrujące się na uwypuklaniu treści najbardziej dzielących społeczeństwo (LGBT, dyskryminacja rasowa, prawo do posiadania broni, imigranci).

Reklamy "podbijały" konflikty tam, gdzie ich rozpalenie było najbardziej prawdopodobne - były bowiem targetowane geograficznie. Jednocześnie serwis podkreśla, że reklamy nie odnosiły się jednoznacznie do żadnego z kandydatów na prezydenta.

Facebook przekazał pozyskane informacje administracji państwowej i zadeklarował chęć współpracy w wyjaśnianiu sprawy. - Wiemy, że musimy być czujni, aby trzymać się naprzód ludzi, którzy usiłują wykorzystać naszą platformę. Wierzymy w ochronę integralności dyskursu obywatelskiego i wymagamy, aby reklamodawcy na naszej platformie przestrzegali zarówno naszej polityki, jak i wszystkich obowiązujących praw. Dbamy również głęboko o autentyczność relacji, jakie ludzie tworzą na naszej platformie - powiedział Alex Stamos, dyrektor ds. bezpieczeństwa w spółce. 

 

Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"