
Mowa o fotokodach, które wiele rynków już dawno zdołały zwojować, a Polska zdaje się im opierać. Dokładnie rok temu - na citylightach - outdoorowych nośnikach w największych miastach pojawiły się czarno-białe, kwadratowe nadruki. Po sfotografowaniu takiego obrazka komórką, można było dowiedzieć się wszystkiego o najbliższych wydarzeniach rozrywkowych i kulturalnych w okolicy. Wydaje się proste, ale w naszych warunkach operacja wymagała najpierw wysłania SMS-a, który umożliwiał pobranie aplikacji. Ta z kolei pozwalała na odczytanie fotokodu. – W wielu krajach aplikacje tego typu znajdują się w standardzie, w każdej komórce. Są częścią softwere’u, o którego obecność dba operator sprzedający aparat – mówi Paweł Babut, kierownik projektu dotyczącego fotokodów w Telekomunikacji Polskiej i Orange.
Potencjał ukryty w fotokodach
Wspomniana akcja sprzed roku to „Więcej z miasta”, kampania zorganizowana przez agencję Next na zlecenie Kompanii Piwowarskiej, i promująca markę Lech. Od tamtej pory o fotokodach, jako narzędziu i nowym mobilnym kanale dotarcia, zaczęło być w głośno w środowisku marketingowców. Można było się spodziewać licznych eksperymentów i kolejnych działań z komercyjnym użyciem tego prostego narzędzia na komórkę. Nic z tych rzeczy; na horyzoncie pojawiło się w ciągu roku zaledwie parę wartych wspomnienia kampanii. A przecież branża reklamowa, a zwłaszcza firmy wdrażające nowe technologie i wprzęgające je w tryby marketingu, podkreślają wielki potencjał fotokodów. Podobnie jak innej łatwej w użyciu funkcjonalności – komunikacji bluetooth. Rynek w naszym kraju ma też od kogo się uczyć – nie musi stąpać po omacku, obawiać się błędów i chybionych inwestycji. Fotokody mają bowiem swoje raje: Japonię, USA oraz wiele rynków Unii Europejskiej. – W krajach azjatyckich na każdym kroku można natknąć się na fotokod umieszczony na nośnikach outdoorowych. Zastępuje zwykłą treść reklamową, daje o wiele większe możliwości komunikacji marketingowej – podkreśla Artur Kaca, project manager w firmie mLife, specjalizującej się w technologii mobilnej. W Japonii pojawiły się nawet na cmentarzach, umieszczone na nagrobkach…
– W efektywny i szybki sposób można przekazać praktycznie każdą treść, i to za pomocą niewielkiej powierzchni reklamowej, jaką potrzebuje fotokod – mówi Paweł Babut. Bo jakiś czas temu operatorzy dostrzegli w tym narzędziu szansę na kolejną niszę do zagospodarowania. Orange jest tego przykładem, tworząc specjalny zespół zajmujący się niemal wyłącznie fotokodami i planowaniem, jak wykorzystać je w biznesie. – Interesuje nas upowszechnienie tego narzędzia. Jeśli pojawi się na dużą skalę w naszym kraju, nie chcemy być w tyle. Wręcz przeciwnie, będziemy gotowi do współdziałania w tym segmencie usług – podkreśla Babut.
Ale zainteresowanie usługą, przynajmniej w teorii, wykazują też agencje reklamowe oraz wyspecjalizowane firmy, zajmujące się technologiami mobilnymi. Jeden z modeli rozwoju tego segmentu rynku zakłada bowiem pewną hipotezę. Tworzenie aplikacji na komórkę oraz platform technologicznych, które mogą zarządzać kontentem, powierzyłoby się zewnętrznym, specjalistycznym firmom. Innymi słowy, operatorzy komórkowi mogliby zlecać niezależnym podmiotom działania, które dziś wykonują samodzielnie. Przedstawiciel jednej z takich firm, anonimowo nie kryje irytacji zasadami działania operatorów. – To wielkie korporacje, w których proces decyzyjny jest żmudny i długotrwały. Na projekt, który mała firma może zrealizować w kilka czy kilkanaście tygodni, operator poświęci rok bądź więcej – mówi. Tymczasem branża rozwija się w tak szybkim tempie, że opóźnienie kilkumiesięczne może niweczyć plany.
Producenci trunków pokochają fotokody?
Co trzeba zrobić, żeby fotokody przyjęły się w Polsce na dobre? – Muszą wejść w publiczny obieg. Duża kampania skłoni użytkowników komórek do eksperymentu z fotokodem. Myślę, że takim działaniem mogłaby być akcja w outdoorze, w której główną treścią byłby fotokod – przekonuje Marcin Zaleski, dyrektor ds. sprzedaży w mLife. Z drugiej strony jednak, potrzebna jest solidna kampania informacyjna. To wyzwanie także dla agencji reklamowych, działających w przestrzeni nowych mediów.
Szczególnym zainteresowaniem fotokody powinny się cieszyć w tych branżach, które ze względu na przepisy prawne, są w komunikacji marketingowej mocno ograniczone – chociażby producenci i dystrybutorzy alkoholu czy tytoniu. Podobne zabiegi towarzyszą komunikacji w internecie; jeśli chcemy odwiedzić serwis produktowy jakiejś marki alkoholowej, wcześniej musimy zaznaczyć datę swych urodzin. Jest to traktowane jako deklaracja pełnoletności i praktyczne dostosowanie komunikacji do ograniczeń prawnych. Tak możne być z fotokodem. Zanim dostaniemy się do treści, możemy być przecież zapytani o wiek. W ten sposób producenci alkoholu czy papierosów mogą na powrót – w pośredni sposób – pojawić się reklamowo np. w prasie.
Mechanizm ten sprawia, że tradycyjne media – kanał ATL-owy, postrzegany do niedawna jako główny nośnik reklamowy - stają się swego rodzaju pośrednikiem w komunikacji interaktywnej między marką a konsumentem. Swoją powierzchnię czy czas antenowy poświęcają odesłaniu odbiorcy do kontentu ukrytego za fotokodem albo domeną internetową.
Fotokody dają nieograniczone możliwości komunikacji i są do zastosowania na niemal każdym etapie biznesu. - Można je wykorzystywać do najprostszych form wsparcia komunikacji z konsumentem, na przykład umieścić go na swojej wizytówce. Przyszły bądź obecny klient w szybki i wygodny sposób zapisać może dane kontaktowe posiadacza w swoim telefonie komórkowym. Tak samo fotokod funkcjonować może w stopce e-mailowej – mówi Mariusz Korlak, szef marketingu w mLife.
Fotokody można jako narzędzie marketingu porównać do wspomnianego już bluetoothe’a: za komunikatem reklamowym może – a raczej powinna - iść jakaś wartość dodana, które motywuje konsumenta: rabat w sklepie, darmowe multimedia na komórkę itd.
Przyszłością tego narzędzia mogą być wieloetapowe, długotrwałe kampanie. Na zasadzie - zeskanuj fotokod znajdujący się na opakowaniu produktu, każdy unikalny fotokod jest zaliczany na koncie klienta i wygrywa ten, który ma największą ilość punktów. - Zbudowanie takiej mechaniki już teraz jest banalnie proste – mówi Paweł Babut. – Podobny mechanizm stosuje się dziś z SMS-ami, ale tu mamy możliwość generowania nieograniczonej liczby unikalnych kodów - dodaje. Skoro schemat działania jest jasny, a pierwsze kroki już poczyniono - wdrożenie narzędzia na szerszą skalę powinno być kwestią szasu.
Można mówić o wypracowanych standardach użycia i prowadzenia kampanii. Udostępniono też aplikacje do odczytywania fotokodów w komórce, a także generatory fotokodów. Dalsze działania leżą po stronie m.in. operatorów sieci komórkowych, bo aplikacje do odczytywania kodów powinny być instalowane standardowo w każdym aparacie (oczywiście, jeśli spełnia wymagania techniczne i jest wyposażony w aparat fotograficzny – ale to już w zasadzie norma).
Firma MENTAX powstała w 2005 roku. Posiadamy ponad 15-letnie doświadczenie w tworzeniu oprogramowania na...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie.
Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu,...
Zobacz profil w katalogu firm »
Dlaczego założyłem Space Ads?
Poznaj historię Rafała Chojnackiego, założyciela agencji.
Słabe agencje i...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i...
Zobacz profil w katalogu firm »
Specjalizujemy się w marketingu efektywnościowym. Dzięki doświadczeniu naszych specjalistów tworzymy kampanie,...
Zobacz profil w katalogu firm »
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe.
Świadczymy usługi związane z...
Zobacz profil w katalogu firm »
Możliwości wykorzystania fotokodów jest bardzo dużo. To, co mi się niepodobna to fakt, iż odbiorca treści reklamowej musi płacić za transfer materiałów pobieranych na komórkę. Im ciekawszy (bardziej multimedialny materiał) tym więcej kosztuje mnie jego pobranie. Niby niewiele ale...
A co myślicie o takim sposobie wykorzystania fotokodów:
1. Zakładamy, że fotokody znajdują się na płytach CD/DVD/BluRay.
2. W sklepach oferujących powyższe produkty, znajduje się serwer udostępniający z pośrednictwem Bluetooth/WiFi próbki utworów audio, trailery filmów itp.
3. Do tego mamy aplikację na telefon, która po „zeskanowaniu” fotokodu pobiera i odtwarza za pośrednictwem materiał związany z danym produktem, korzystając z „lokalnego połączenia”.
W tym momencie trzymając w jednej ręce iPhone’a, a w drugiej płytę BluRay bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów mogę oglądać bardzo dobrej jakości trailery czy videorecenzje.
Proponuję najpierw zapoznanie się z różnicą pomiędzy QR Code (standardem międzynarodowym - takie czytniki mają telefony [np nokie z serii E]) a Fotokodem (standardem wprowadzanym przez Orange gdzie aplikacja JEST potrzebna [a u używających - płatna licencja]).............................
"Fotokod" to nie do końca wymysł Orange bez standardu. Fotokod to nazwa dobrze znanego na całym świecie standardu ISO kodów, tzn. Data Matrix. Problem w fotokodami i aplikacjami udostępnianymi przez Orange jest taki, że przyjeli sobie dość specyficzne podejście zamiany treści, która jest rzeczywiście zakodowana pod kodam na link URL do treści docelowej. Na zachodzie rozwiązania są prostsze - tam pod kodami ukrywany jest od razu link: adres... przez co aplikacja wie od razu gdzie skierować przeglądarkę telefonu. Tymczasem aplikacja fotokodowa Orange dekoduje tylko ciągi znaków i przsyła je do serwera pośredniczącego, gdzie ten ciąg znaków jest poddawany interpetacji.
I dlatego właśnie fotokody to bzdura: mam pobierać jakieś aplikacje, robić fotkę kodu pod odpowiednim kątem i płacić za transfer w zamian za "przyjemność" zapoznania się z jakimś przekazem reklamowym???
Mamy wiec w komentarzach dwa rozne, sprzeczne poglady na Fotokody, a jednak o wspolnym mianowniku - koszt transferu danych; Czy aby na pewno jest takim straszakiem? Czy srednio 0,05 zl za 100kB tak bardzo Was przeraza? Dobrze przygotowana stronka mobilna zamyka sie w 300 - 400 kB, czyli obciaza to budzet end-usera na poziomie 20gr. Ok, rozumiem jest to jakis wydatek, kiedy mamy ogladac "przekaz reklamowy". Co w przypadku kiedy mamy potrzebe uzyskania informacji na szybko, np. wspomniany przyklad plyty CD - jestem w sklepie, zastanawiam sie czy kupic dana plyte, odsluchuje paru sampli mp3 i po sprawie. Inny przyklad - miasteczko turystyczne - zwiedzamy i sorry nie chce nam sie wypozyczac audioguide'a, placic za to srednio 15zl, zostawiac dowod osobisty itd. Interesuje mnie dany obiekt, skanuje Fotokod i slucham lektora (przyklad "Odkoduj Lodz"). W reklamie? Fotokod jest przykladem przekazu marketingowego typu "pull" - odbiorca sam decyduje, ze chce zapoznac sie z danym przekazem marketingowym - skanuje Fotokod i pobieram kupon znizkowy na interesujace mnie artykuly, dowiaduje sie wiecej o produkcie etc. Fotokod nie jest natarczywa reklama jak np. digital signage, ktora atakuje przechodniow chy tego chca czy nie. F. ze swoja trescia dociera tylko do zainteresowanych odbiorcow, ktorzy zdecydowali sie wyciagnac (pull) informacje spod niego. I taki przekaz jest wielokrotnie bardziej wartosciowy od nachalnego wpychania (push) konsumentom reklam. Pozdrawiam. MS.
MobileMS, przywołane przez Ciebie zastosowania niereklamowe są fajne, ale jeszcze droższe od reklamowych. Jaką wielkość będzie miał sampel mp3, po przesłuchaniu, którego będę wiedział, że chcę kupić płytę - 200 kb? Teraz pomnóż to razy liczbę płyt i już nie jest tak wesoło.
Zachęcam komentujących do założenia kont w naszym serwisie. Komentarze zarejestrowanych użytkowników publikowane są bez moderacji ;)
Chętnie się zarejestruje, ale nie możecie na mnie wymuszać zgody na otrzymywanie przekazu marketingowego przy rejestracji. Zgada na przetwarzanie danych osobowych jest z mojej strony konieczna, ale zgody na otrzymywanie treści marketingowych wcale nie muszę udzielać :)
"Równocześnie wyrażam zgodę na otrzymywanie od http://Interaktywnie.com Sp. z o.o. informacji handlowej w rozumieniu....."
@wduda
Słuszna uwaga. Musiało się coś przestawić, zaraz ktoś to sprawdzi.
Lolek, ja mam w abonamencie 50MB internetu mobilnego za 5zl, jako zwykla opcja do wykupienia przez kazdego abonenta. Z innej beczki to np. lodzka Manufaktura (centrum handlowe) ma darmowe wifi na swoim terenie, jezeli telefon jest wyposazony w wifi to juz problem sie rozwiazuje. I to nie jest piesn przyszlosci. Mowimy o "tu i teraz". Z innych przykladow, czytasz gazete i widzisz ogloszenie okularow/perfum/samochodow/konferencji/filmu w kinie itp., jesli interesuje Cie produkt, skanujesz kod i docierasz do strony mobilnej ogloszeniodawcy (max 50kB) gdzie mozesz:
- zarezerwowac bilet na seans,
- pobrac aplikacje typu katalog produktow (max 500 kB),
- zobaczyc opinie innych o danym produkcie (stronka z mozliwoscia dodawania komentarzy lub podglad komentarzy do wczesniejszych transakcji ogloszeniodawcy - czyli de facto sprawdzasz wiarygodnosc sprzedawcy/ogloszeniodawcy),
- pobrac gre na komorke,
- zaglosowac,
- wyrazic swoja opinie itp itd.
Wiele osob pisze, ze fotokody daja OGROMNE mozliwosci ale nie podaja przykladow, dlaczego? Jesli sa jakies obiekcje uzytkownikow, wyjasnijmy je. Chetnie odpowiem na wszelkie pytania. Osobiscie uwazam, ze Fotokody sa swoista trampolina rozwiazan mobilnych, ktore wejda w nasze zycie na szeroka skale, czy nam sie to podoba czy nie. Pozdr. MS
wydaje mi się, że fotokody to równie perspektywiczna technologia jak niegdyś WAP. wkrótce telefony będą rozpoznawały tekst i obrazy (choćby raczkująca aplikacja Google Goggles), fotokody nie będą potrzebne. poza tym chyba bardziej rozwojowa jest technologia NFC...
Minęło prawie dziesięć miesięcy od publikacji tego artykułu. Czas ten według mnie pokazał, iż zdecydowanie możemy mówić o fotokodach jako drzemiącym wulkanie, który lada chwila wybuchnie. Technologia ta zyskuje sobie stopniowo coraz większą popularność w Polsce. Wspominana akcja "Odkoduj Łódź", która zapoczątkowała funkcjonowanie nowatorskiego systemu informacji turystycznej, wciąż się rozwija. Turyści i mieszkańcy miasta korzystają z tego sposobu poznawania Łodzi, a kolejne zabytki zyskują 'fotokodowe' tabliczki. System się rozwija, a technologia fotokodów jest coraz częściej rozpoznawana przez użytkowników.
mogą być łódzkie gry miejskie, w których sama technologia stanowi tylko jeden z elementów, konieczny do rozwiązania zagadki, albo spacery odbywające się szlakami już istniejących oznakowań fotokodowych. Tego typu przedsięwzięcia sprawiają, iż fotokod przestaje być czymś nieznanym, a ludzie stopniowo zaznajamiają się z ich zaletami.Zgadzam się z panem Marcinem Zaleskim, iż o powodzeniu i popularyzacji fotokodów decydować będzie ich obecność w przestrzeni miejskiej. Przykładową