Kobe i Messi walczą na "sweet focie"

Radosław Miszczak, Rocket Media wybiera i opisuje najciekawsze kampanie ostatnich tygodni.

Nieodłącznym elementem internetu są tzw. selfie - czyli de facto autoportrety, zdjęcia swojej twarzy/profilu robione i udostępniane przez użytkowników. W samym serwisie do udostępniania fotografii Instagram post z tym hashtagiem został umieszczony ponad 68 milionów razy. Fenomen tzw. selfies postanowiły wykorzystać linie lotnicze Turkish Airlines, angażując do reklamy dwóch światowej sławy sportowców: Kobego Bryanta i Leo Messiego - pisze Radek Miszczak, CEO agencji marketingu internetowego Rocket Media, który dla Interaktywnie.com sprawdza najnowsze trendy w reklamie.

Cały spot jest ukazany jako zakład między koszykarzem, a piłkarzem, na to, kto zrobi sobie samemu zdjęcie w ciekawszym i bardziej egzotycznym miejscu.

Pomysł świetny, gdyż idealnie wpasowuje się hasło przewodnie kampanii z nami dolecisz do większej ilości krajów, niż z jakąkolwiek inną linią. Oglądając spot odbiorca odnosi wrażenie, że może dolecieć praktycznie wszędzie, szybko i komfortowo.

Internauci oczywiście docenili pomysł, chętnie przekazując go dalej (136 mln wyświetleń na YouTube), bo kogo nie rozśmieszyłyby przepychanki między sportowcami tej klasy, robiący dziwne miny do swoich smartfonów?

Czy T-Mobile został zwycięzcą?

Całkiem niedawno hitem Internetu był film na YouTube jesteś zwycięzcą niejakiego Piotra Blandforda.

Chłopak stał się niezwykle popularny z dnia na dzień za sprawą autorskiego filmu, który na chwilę obecną ma ponad 2,5 miliona wyświetleń. Słowa z filmu weszły do internetowego slangu, zaczęto używać nawet haszhtaga #jesteśzwycięzcą w komentarzach itd. Przypuszczam, że ciężko znaleźć młodą osobę, która nie ma pojęcia o co chodzi. I warto też wspomnieć, że to jeden z tych typów internetowej popularności opartej na wyśmiewaniu się z osoby, która jest średnio zawieszona w rzeczywistości tego, co społeczność internetowa uznaje za fajne czy wiarygodne (patrz Gracjan Roztocki czy Pikej).

Operator T-Mobile Polska postanowił wykorzystać internetową popularność filmu. Aby być bardziej na czasie i dotrzeć do młodego targetu postanowił w najnowszych spotach wykorzystać internetowe powiedzonka.

Sam pomysł był niezły, to trzeba przyznać - w końcu real time marketing praktycznie zawsze się przyjmuje. Niestety, według mnie, nie w tym przypadku.

W powyższym spocie T-Mobile pomysł został położony i zwyczajnie bycie zwycięzcą€ im nie wyszło. Po pierwsze ukazał się dobre pół roku po rozpoczęciu mody na ten zwrot - w internecie to wieczność i większość żartów w tym czasie nabiera już stęchlizny suchara. Dwa dlaczego akcja reklamy dzieje się w windzie? Nie mam pojęcia. W połączeniu ze słabą grą aktorską całość staje się jeszcze bardziej komiczna - ale nie w tym znaczeniu, o jakie zdało się chodzić twórcom.

Jedno jest pewne, reklamę T-Mobile i Piotra Blandforda coś łączy - bardzo dużo osób śmieje się w necie z ich zwyciężania. I nie są to życzliwe uśmiechy. Jak to w sieci.

Pobierz ebook "Ebook z raportem: Jak wybrać software house dla działań marketingowych i e-commerce"