Czy jest na sali ktoś, kto chociaż raz zastanawiał się, dlaczego jego super produkt okazał się niewypałem i nie realizował wyznaczonych celów biznesowych? Palcem wskazuję także na swoją osobę.
Czy jest na sali ktoś, kto chociaż raz zastanawiał się, dlaczego jego super produkt okazał się niewypałem i nie realizował wyznaczonych celów biznesowych? Palcem wskazuję także na swoją osobę.
Wszystko zaczyna się od dobrego pomysłu a kończy na fatalnej realizacji. Entuzjazm project managera w pewnym momencie osiąga poziom wskaźników konwersji w jego serwisie a cały zespół projektowy, przerzuca winę na pomysłodawcę - bo przecież produkt wygląda dokładnie tak, jak został opisany w specyfikacji.
W czym problem?
Ano w tym, że bez wykonania testów zderzeniowych na prototypie, nie można określić poziomu bezpieczeństwa samochodu, tak jak bez wykonania testów na prototypie serwisu internetowego, nie można ocenić czy jego funkcjonalność, skutecznie realizuje potrzeby odbiorcy.
Większość projektów serwisów internetowych, realizowanych jest w oparciu o intuicję zespołu projektowego. Jasne, zdarzają się wyjątki, w których intuicja trafiła w dziesiątkę (architektura informacji realizowana przez grafika), ale czy stać nas na takie ryzyko? To tak, jakby oceniać poziom bezpieczeństwa samochodu po grubości karoserii.
Stworzenie prototypu serwisu internetowego nie zajmuje dużo czasu a korzyści płynące z ujęcia prototypowania w harmonogramie prac, nieocenione:
1. Możliwość przetestowania naszych pomysłów na żywym organizmie, co za tym idzie - eliminacji tych nietrafionych.
2. Kreowanie, uzyskanie wspólnej wizji produktu na linii klient-wykonawca, dzięki czemu po uruchomieniu serwisu nikt nie powie, że to nie tak miało wyglądać!
3. Kreowanie, uzyskanie wspólnej wizji produktu w zespole projektowym, dzięki czemu zaoszczędzimy czas potrzebny na omówienie poszczególnych funkcjonalności opisanych w specyfikacji.
4. Punkt 1 należy rozbić na części pierwsze - temat na osobny wpis.
Zapewne każdy z Was po chwili zastanowienia, znajdzie jeszcze dziesiątki innych korzyści wynikających z posiadania prototypu serwisu. Zapraszam do dyskusji...
Pobierz ebook "Jak otworzyć sklep internetowy - ebook z poradami dla firm"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
A ja mam lekki dyskomfort po przeczytaniu tekstu. W zalozeniu, ze oto mamy brief, a pozniej 5 tygodni pozniej idac do kuchni - patrze - ooo, oto nasz portal/serwis/strona produktowa - piekny, wczesniej nie zauwazylem - to ok. Fajnie by miec prototyp i teraz zrobic testy.<br /> <br /> Ale to tak nie dziala. W zaleznosci od tematyki powstaja schematy, projekt jest podzielony na kontrolowane etapy, konsultacje sa po naszej i klienckiej stronie nie tylko po wygraniu briefu.<br /> <br /> I nie mowie, ze testy nie sa potrzebne, bo sa, ale bez przesady, ze Grzegorz twierdzi, ze wiedza ekpercka zespolu pozniej zderza sie z rzeczywistoscia. No wlasnie sorry, ale nie. Wiedza ekspercka, czyli doswiadczenie pozwalajace przewidywac pewne rzeczy jestt sensem dzialania. <br /> <br /> Site / czy kampania / czy start marki w sieci, czy atl\'u jest procesem, ktory jesli ma sie udac opiera sie na wiedzy i doswiadczeniu zespolu, pracujemy nad produktem. I dzieki tej wiedzy na koniec robiac kolejna kontrole nie patrzymy w produkt, ktory na koniec nas zaskakuje i wymaga testow. <br /> <br /> Jak nawigacja czy dostep do tresci bedzie spieprzony, to mamy problem w zespole - testy nie pomogą, ale to i tak wyjdzie w pierwszych fazach. I na tym polega praca w wiekszej strukturze - otaczas sie ludzmi, ktorzy marginalizuja bledy i potrzebe odkrywania zaskakaujacych rzeczy finalnie - w przeciwienstwie do malych firm adaptujacych open sourcowe rozwiazania czy mechanizmy bez analityki.<br /> <br /> Nie burcze, tylko ten tekst byl dla mnie pusty. Wkurzaja mnie ogolniki i rady zyciowe tak samo jak cytowanie maksym z zachodnich podrecznikow do marketingu przez szefow firm na lamach naszej prasy. <br /> <br /> Myslenie i doswiadczenie niweluje testy.
Pozwolę sobie jeszcze ponarzekać ;)<br /> <br /> Najbardziej rozbrajająca sytuacja jest wtedy, gdy w dużej korporacji, zatrudniającej sztab ludzi w dziale marketingu głos decydujący należy do całego zarządu a jeszcze lepiej jak prezes wszystkim \"trzęsie\". W takich sytuacjach biedni ludzie z marketingu sprowadzeni są do roli kurierów, przekazujących informację na linii: Agencja Interaktywna - Firma.<br /> <br /> Dlatego z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że porażki projektów bardzo często wynikają z czynników zewnętrznych. Aczkolwiek nikt nie jest doskonały i także zdarzały się wpadki z innych powodów.. :)
<blockquote>Panowie i Panie... Od tego jesteśmy my aby klientowi wytłumaczyć, dlaczego nasze rozwiązanie jest dobre.</blockquote><br /> <br /> Ależ oczywiście masz rację... Świat nie jest jednak czarno/biały. Zdarzają się Klienci, którym tłumaczenie (na wszelkie sposoby!) nic nie da, wręcz wywołuje u nich oburzenie, a o takich chyba tutaj mowa.
Panowie i Panie... Od tego jesteśmy my aby klientowi wytłumaczyć, dlaczego nasze rozwiązanie jest dobre. <br /> <br /> Tylko w ten sposób można zbudować zaufanie i pozycjonować siebie jako eksperta w dziedzinie.
@ MD <br /> <br /><blockquote>Z mojego doświadczenia wynika, że porażka projektu w 80 przypadkach na 100 leży po stronie klienta , który \"wie lepiej\". </blockquote> <br /> <br />Zgadzam się z Tobą w 100%. <br /> <br />Prosty przykład: jeżeli idę do stomatologa, to nie tłoczę mu do głowy uwag typu: źle Pan boruje, ja zrobiłbym to pod innym kątem i z wykorzystaniem innego wiertła! Bo się nie znam. <br /> <br />Z mojego doświadczenia wynika, że takie sytuacje mają zazwyczaj miejsce u Klientów nie posiadających we własnych szeregach jednostki interactiv. Działy marketingowe firm natomiast, to w 60% ludzie próbujący przecisnąć na siłę swoje rozwiązania nie mając przy tym zielonego pojęcia o online. Moja irytacja sięga zenitu kiedy to, do teamu projektowego Klienta, odpowiedzialnego np. za realizacje serwisu przybywa na białym rumaku wszystko wiedzący <strong>INFORMATYK</strong>.
Tych sytuacji jest wiele, totalnie zgadzam sie z tym ze klient wybiera sobie projekt na zasadzie kupna obrazu w galerii, czy na wiejskim odpuscie. Ostatnio spotkalem sie tez ze zdaniem ze \"moja zona ogladala ta strone i nie wiedziala jak sobie z tym poradzic\" i poprawiamy... Mysle ze sytuacja pogorszyla sie kiedy ogolno dostepne (i co gorsza modne) staly sie photoshopowe tutoriale i pochodne. Zauwazylem wtedy ogomny wzrost tworczosci u klientow i ich dzieci ktore tez znaja sie na grafice :) Moze nie wiecie ale do listy \"kazdy polak zna sie na medycynie i polityce\" trzeba bedzie dodac photoshopa i corela bo to najczesciej rozpoznawane aplikacje masowego zasiegu... Wlasciwie tego drugiego mozemy dodac do pakietu MS Office bo ludzie znaja go tak dobrze jak worda. Smutna prawda.
Z mojego doświadczenia wynika, że porażka projektu w 80 przypadkach na 100 leży po stronie klienta , który \"wie lepiej\". <br /> <br /> Spotkałem się na swojej drodze z absurdami, łamiącymi wszelkie przyjęte normy intuicyjności stron www. Klienci często mapują stronę wg. własnego uznania nie zastanawiając się nad skutkami swoich decyzji. A przy konfrontacji z klientem i próbach tłumaczenia, że jego pomysł nie jest najlepszy często można zauważyć oburzenie.<br /> <br /> Przykra prawda jest taka, że wiele klientów zamawiających stronę www - kupuje ozdobę do domu (coś co mu się podoba ale funkcjonalności ani grama nie posiada). Dlatego często czuć zapach porażki projektów, ponieważ \"projektant informacji\" (w tym przypadku klient) żąda projektu, który będzie podobał się jemu samemu a prawdziwi odbiorcy spadają na ostateczny plan.
Prototypowanie, jak każdy inny plan, jest niezbędny. Wszyscy o tym wiemy. Ale większość \"zapomina\" wdrożyć, czasem bo \"czas\", czasem, bo \"budżet\", który kurczy się niestety z każdym skutkiem błędów fazy analizy w kolejnych etapach projektu. W tej chwili wszystkie realizowane u nas projekty nie przechodzą dalej bez zaakceptowanego AI. Wprost wymarzone jest, aby każda firma interaktywna bez względu na wielkość czy zasoby wdrażała taką taktykę. To będzie pierwszy przyczynek do edukacji klientów... i samych siebie.
<blockquote>Dodatkowo czesta rzecza jest brak czasu na projekt ktory realizujemy i sprawa konczy sie na projekcie przygotowanym na wysokich obrotach.</blockquote><br /> <br /> To chyba największy i najczęściej spotykany problem. Moim zdaniem, dopóki projektowanie nie stanie się standardem w świadomości ludzi, ten problem będzie istniał.
Z punktu widzenia grafika, wielokrotnie dostalem brief ktory powstal przy mnie na kolanie... Lekko watpie w prawdopodobienstwo trafjenia w projekt przy garstce informacji jaka dostaje. Doslownie pare razy otrzymalem pakiet informacji z ktorych mozna bylo cos sensownego skleic, poza tymi przypadkami praca wlasciwie opierala sie na moim doswiadczeniu. Dodatkowo czesta rzecza jest brak czasu na projekt ktory realizujemy i sprawa konczy sie na projekcie przygotowanym na wysokich obrotach. Odnosnie testowania jestem jak najbardziej za :)
@tester: ot co..
testować, testować i testować... trzeba robić analizy, opierać się na badaniach i robić własne - wtedy możemy zminimalizować błędy, które jednak gdzieś się pojawią.
Przecież sam projektant nie wie co dokładnie chce zrobić dopóki sobie tego jakoś nie naszkicuje, a co dopiero mówić o kliencie. Opisywanie interfejsu graficznego słowami to jak tańczenie o architekturze (informacji) ;)
<blockquote>...pozwala od razu zweryfikować zasadność wydumanych pomysłów</blockquote><br /> <br /> Zarówno po stronie klienta jak i wykonawcy :)
<blockquote>Po prostu, zdecydowanie łatwiej jest dopisać kolejną linijkę (funkcjonalność) w dokumencie niż umieścić ją w strukturze prototypu i merytorycznie uzasadnić.</blockquote><br /> <br /> to tylko świadczy o tym, że im wcześniej powstanie najprostsza makieta, tym lepiej. Namalowana flamastrem na papierze podczas spotkania koncepcja pozwala od razu zweryfikować zasadność wydumanych pomysłów ;]
Z mojego doświadczenia wynika, że tendencja do \"nadmuchiwania\" jest zdecydowanie większa podczas tworzenia (tylko) papierowej specyfikacji niż działającego (klikalnego) prototypu. <br /> <br /> Po prostu, zdecydowanie łatwiej jest dopisać kolejną linijkę (funkcjonalność) w dokumencie niż umieścić ją w strukturze prototypu i merytorycznie uzasadnić.
Dobrze napisane :) <br /> <br /><blockquote>2. Kreowanie, uzyskanie wspólnej wizji produktu na linii klient-wykonawca, dzięki czemu po uruchomieniu serwisu nikt nie powie, że to nie tak miało wyglądać!</blockquote> <br /> <br />Tutaj może się zdarzyć, że kreowanie, czy prototypowanie z udziałem Klienta, popadnie w sytuację, którą przyrównałbym do takiej, gdzie Tobie lub mnie zlecają zadanie przetestowania bezpieczeństwa opisywanego auta - laicy. Dlatego uważam, że warto wytypować pewne granice, których to Klient nie może przekroczyć ;)