Kamil Durczok chce stworzyć aplikację mobilną służącą do agregowania treści

Aplikacja ma wybierać treści na podstawie spersonalizowanych ustawień - podaje Business Insider Polska, który dotarł do dokumentów ofertowych nowej inicjatywy dziennikarza. Kamil Durczok pieniądze na stworzenie aplikacji chce bowiem pozyskać z prywatnej emisji akcji spółki Coal Minders. Ma nadzieję, że uda mu się zebrać 3,4 miliona złotych.

Kamil Durczok zapewnia, że jego aplikacja działać będzie w otoczeniu niemal pozbawionym konkurencji, nie licząc aplikacji Squid. Jagoda Fryc z Business Insider Polska zauważa jednak, że to nie do końca prawda: "W rzeczywistości takich agregatorów jest nieco więcej (Inoreader, czy aplikacja Google - Wiadomości i Pogoda), ale rzeczywiście to szwedzki Squid cieszy się największą popularnością wśród użytkowników". My przypominamy jeszcze o starych, dobrych czytnikach RSS i zwykłym Facebooku.

Aplikacja Durczoka ma być oczywiście lepsza, dzięki "autorskim treściom" i "innowacyjnemu sposobowi targetowania". Na czym miałoby ono polegać? Na razie nie wiadomo. 

Dziennikarz zajmuje się rozwojem regionalnego serwis Silesion.pl, który - jak poinformował - osiągnął rentowność we wrześniu. Durczok skrytykował też ostatnio Gemiusa, który podał, że liczba realnych użytkowników Silesiona maleje. Według dziennikarza dane te nie są wiarygodne, a klientom przedstawiane są te z Google Analytics, które dają zupełnie inny obraz sytuacji. Problem w tym, że obu źródeł nie da się porównać.

GA mierzy unikalnych użytkowników na podstawie plików cookies. Jeśli więc z jednego komputera korzysta wielu użytkowników, w statystykach będzie widniał jeden unikalny użytkownik. Ale jeśli jeden użytkownik korzysta z na przykład z trzech komputerów, w statystykach pojawi się trzech unikalnych użytkowników. Gemius szacuje liczbę realnych użytkowników i usiłuje zniwelować te zjawiska. I choć do jego metodyki są spore zastrzeżenia płynące zarówno od wydawców, jak i domów mediowych - tych dwóch źródeł wciąż nie można porównywać.