Były hangouty, brakowało strategii, czyli politycy (nie) walczą o głosy internautów

Marcin Żukowski z agencji Mint Media pisze o tym, jak kandydaci na prezydenta wykorzystywali internet w kampaniach.

Liczba treści reklamowych kandydatów na prezydenta była w tym roku porównywalna z tą sprzed pięciu lat. Co najciekawsze, żaden kandydat nie atakował nas mocno w sieci. Wydawać by się mogło, że dziś kampania w internecie powinna być dużo bardziej intensywna niż pięć lat temu. Nic bardziej mylnego.

Oczywiście były hangouty z kandydatami, działania w social mediach również, ale żadnej spójnej, skoordynowanej i duże akcji nie zauważyłem. Dobrym wspomnieniem pozostaje zeszłoroczna inicjatywa „Człowiek Europy”, w której to można było wgrać - poprzez aplikację na stronie www - swoje zdjęcie do spotu wyborczego.

W tym roku niestety żaden z kandydatów nie wykorzystał możliwości internetu, a szczególnie jego synergii z działaniami offline. Pozostaje więc ocenić kreację głównych zawodników wyścigu prezydenckiego. Niestety również żaden z nich nie powalił na kolana w tym zakresie.

W ich reklamówkach brakuje narracji i szerszego kontekstu, który można dostrzec w każdej dobrej reklamie politycznej, której przykłady można mnożyć. W ostatnich tygodniach pojawił się spot, w którym Hillary Clinton zapowiada swój start w wyborach prezydenckich.

Mamy tu prawdziwy przekaz, jasny komunikat, określony cel i co najważniejsze, mamy tu historię. Jest to spot, w którym każdy może się odnaleźć, bo opowiada o ludziach, a nie o abstrakcyjnych ideach albo wydumanych problemach - tak jak większość spotów w naszej kampanii.

Na tle mizerii wyborczego marketingu, którą zaserwowano nam w tym roku można jednak wyłowić kilka perełek. Najpierw ta od urzędującego prezydenta.

Jedyny spot z pazurem u Komorowskiego. Niezła historia, chwyta za serca, dobrze nakręcona i dotykająca kontrowersyjnego tematu. Jedyny minus za zbyt patetyczną końcówkę. Ale duży plus za narrację opartą o problem człowieka, a nie twarz kandydata.

U Andrzeja Dudy kampania prezentowała się lepiej. Widać, że tu sztabowcy i kandydat bardziej chcieli wygrać. Ich spoty prezentowały się nowocześniej, a szczególnie ciekawe wydaje mi się włączenie żony kandydata jako jednej z bohaterek. U Dudy widać, że on i jego żona są częścią społeczeństwa, u Komorowskiego nie zastosowano takiego manewru, który pokazałby prezydenta jako normalnego człowieka. Pięć lat temu to było widoczne także w kampanii Komorowskiego, ale teraz jego sztab postanowił pójść inną drogą. Nie do końca umiem powiedzieć, jaką...

Co ciekawe, kontekst wyborów prezydenckich dużo ciekawiej niż sami kandydaci wykorzystali twórcy dwóch kampanii, które w ostatnich tygodniach pojawiły się w naszych mediach. Pierwszą była społeczna inicjatywa Centrum Myśli Jana Pawła II, w której Karol Wojtyła był stylizowany na kandydata na prezydenta.

Kampania pojawiła się na bilbordach i w sieci. Kontekst wyborczy został wykorzystany ze smakiem, odpowiednim dystansem, a jednocześnie w słusznej sprawie, promocji nauczania Jana Pawła II.

Drugą ciekawą kampanią, która dotykała wyborów to Medicover i promocja jego usług. Proste billboardy z dużym tekstem nawiązujące do haseł wyborczych, głosowania i wyborów.

Duże brawa za tę kampanię, bo często marki nie chcą robić kampanii, które nawet delikatnie ocierają się o politykę. Jak widać po tej realizacji Medicoveru nie ma się czego obawiać, trzeba tylko umiejętnie zrealizować działania. Zresztą to się tyczy każdej kampanii...

Marcin Żukowski, account manager w agencji interaktywnej Mint Media - opiekuje się kluczowymi klientami, wśród których znajduje się m.in. PKO BP. Twórca Fundacji Cyfrowi Tubylcy. W latach 2006-2012 prezes Stowarzyszenia MłodaRP. Publikuje w branżowych mediach m.in. w Marketerze+, Marketingu w Praktyce czy Nowym Marketingu.

Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"