Kampanie wyborcze w Polsce od lat wyglądają podobnie. Królują media ATL-owe. W przestrzeni miejskiej, prasie czy telewizji jesteśmy niemalże atakowani jednostajnym i nużącym, a ostatnio coraz bardziej agresywnym przekazem komitetów.
Część włodarzy miast od kilku już lat walczy z zaśmiecaniem przestrzeni tego rodzaju plakatami. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że w tym okresie przestajemy dostrzegać ten przekaz. Twarze polityków patrzące na nas z billboardów niewiele nam mówią, a wysiłek, który wyborca musi sobie zadać, aby zapamiętać choćby nazwisko kandydata i później poszukać o nim informacji sprawia, że nawet po oddaniu głosu większość osób nie wie, na kogo w zasadzie zagłosowała. A często wyborcy po prostu do urn się nie udają, bo nic o kandydatach nie wiedzą i twierdzą, że kompletnie nie mają pomysłu, kogo mogliby wybrać.
A może być przecież zupełnie inaczej
Interakcja z kreacją w internecie pozwala na szybkie przeniesienie niezdecydowanego wyborcy do witryny, na której znajdzie szczegółowe informacje na temat kandydata/komitetu/partii politycznej. Tym samym głosujący nie jest pozostawiony z informacjami, które czerpie wyłącznie z programów informacyjnych. Dodatkowo możliwość odesłania go do profili kandydata w mediach społecznościowych pozwala na dotarcie do niego z dużo większą liczbą informacji, nawiązanie dialogu itd. Potencjał jest tutaj ogromny i ograniczony w zasadzie wyłącznie wyobraźnia sztabów i osób, które doradzają im w zakresie doboru kanałów.
Sprzątanie przestrzeni na witrynach wydawców displayu jest również znacznie prostsze i tańsze niż sprzątanie miasta po kampanii wyborczej.
A tymczasem w wielkim świecie...
Obecnie za wzór znakomicie prowadzonej kampanii w sieci stawiana jest kampania prezydencka Baracka Obamy, a w zasadzie obie jego zwycięskie kampanie, które w dużej mierze opierały się na komunikacji online. Polscy politycy co prawda również powoli zaczynają odkrywać moc mediów społecznościowych, ale do wykorzystania tak wielu kanałów jeszcze żaden komitet wyborczy się nie przekonał. Niektórym wpływowym polskim politykom dość ciężko jeszcze niedawno było pogodzić się z faktem, że mają dzisiaj do czynienia ze społeczeństwem, które większość informacji pozyskuje w internecie. Wystarczy wspomnieć choćby pewien wywiad i feralną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, która poruszyła społeczności internautów parę lat temu.
Tymczasem Obama w tamtym czasie wzorowo wykorzystał potencjał internetu w swojej kampanii. Zarówno w 2008, jak i 2012 roku nie tylko w okresie samej agitacji wyborczej, ale już w czasie gromadzenia funduszy na kampanię komunikował się z głosującymi wszystkimi możliwymi kanałami w sieci.
Obecność w każdym z kanałów była przemyślana, a komunikacja perfekcyjnie dobrana do społeczności, do której docierała. Aktywność Obamy w serwisach społecznościowych w okresie kampanii była już wielokrotnie analizowana (obszerny raport znajdziecie m.in. w serwisie studiumprzypadku.com). To, na co należy zwrócić uwagę, to przede wszystkim świetnie przemyślana strategia działań, umiejętny dobór treści i stylu oraz pełna integracja wszystkich działań. Obama nie bał się wchodzić w interakcje z wyborcami i odpowiadać na pytania zadawane w komentarzach. A to chyba jeden z największych lęków wszystkich polityków.
Po wygranych wyborach obecność prezydenta w sieci nadal jest bardzo wyraźna. Ciągle decyduje się on na przykład na współpracę z "osobistościami" internetowymi, o czym świadczy chociażby jego udział w tym filmie.
Polscy politycy w sieci
W mediach społecznościowych obecna jest nadal tylko garstka spośród polskich polityków. Wśród tych najbardziej wpływowych zapał do prowadzenia dialogu z wyborcami w sieci niestety dawno już ostygł - premier Donald Tusk opublikował w tym roku zaledwie sześć wpisów na swoim Twitterze (stan na 15 kwietnia). Najaktywniejsi w tym serwisie są przede wszystkim politycy opozycji, a liczba publikacji znacząco rośnie, kiedy pojawia się okazja, aby zwrócić uwagę na potknięcie rządzących lub gdy właściciel konta sam zaliczy jakąś wpadkę czy kontrowersyjną wypowiedź. Wpisy często są ironiczne, a nawet złośliwe, ale większość z nich nie wnosi do świadomości wyborców znaczącej wiedzy na temat programu twittujących polityków. I tak np. na koncie Adama Hoffmana króluje aktualnie sojowe latte, Leszek Miller z radością zaczepia prezesa PiS, a Janusz Palikot przede wszystkim szydzi z przeciwników politycznych i bardzo chętnie komentuje publikacje prasowe, a od czasu do czasu wywołany do odpowiedzi komentuje własne bardziej kontrowersyjne wystąpienia.
Są też profile bardziej zachowawcze - Ryszard Kalisz w okresie kampanii np. za pośrednictwem tego kanału przede wszystkim zapowiada i podsumowuje swoje spotkania z wyborcami.
Dość ciekawą strategię przyjął Jarosław Gowin, który używa mediów społecznościowych, aby promować swój projekt #ŻyjPoPolsku. O swoich próbach kupowania wyłącznie polskich produktów najchętniej w polskich sklepach opowiada w kręconych na zakupach filmikach publikowanych na YT i promowanych na swoich pozostałych profilach w społecznościach.
Niestety w większości przypadków na wszystkich tych profilach dialog jest prowadzony przede wszystkim pomiędzy politykami (choć dialog to trochę za duże słowo, zwykle są to raczej przepychanki i docinki) oraz między politykami a znanymi dziennikarzami. Wiedza wyborców na temat merytorycznych podstaw działalności komitetów zmienia się dzięki temu nieznacznie.
Sztaby - zamiast zaśmiecać przestrzeń publiczną - powinny po prostu informować. Mnogość narzędzi i bogate możliwości targetowania mogą sprawić, że polski wyborca obecny w internecie nie tylko będzie miał świadomość tego, co mają do zaoferowania kandydaci, ale również będzie miał szansę przy okazji poważniej zainteresować się życiem publicznym w ogóle. Pozostaje tylko obawa, że sztaby będą strzelać na ślepo i nie tylko nie odpuszczą nam bałaganu w miastach, ale jeszcze zafundują nam chaos w sieci Niebawem przekonamy się, czy nasza scena polityczna dorosła już do świadomej, otwartej komunikacji z internautami i czy polskie kampanie wyborcze wkroczą wreszcie w 21. wiek, a politycy zauważą, gdzie ich wyborcy szukają aktualnie informacji. Bo chyba wszyscy zgodzimy się, że już od jakiegoś czasu nie na plakatach powieszonych wzdłuż ulicy.
Agata Stępień - na co dzień zajmuje się szeroko pojętym marketingiem internetowym i analityką webową. Z precyzją i zaangażowaniem planuje kampanie online dla najbardziej wymagających klientów z wielu branż. Obecnie całkowicie zaangażowana w prowadzenie projektów w Grupie Płodni.com.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»