Politycy w Polsce działają w systemie kampanijnym. Raz na jakiś czas trzeba się skomunikować ze społeczeństwem, bo przecież społeczeństwo wybiera prezydenta. A potem ma pozwolić spokojnie rządzić i głowy nie zawracać - mówi w wywiadzie dla Interaktywnie.com, Sebastian Łuczak, specjalista PR.
Podczas kampanii prezydenckiej w sieci funkcjonowało więcej filmików przeciwko Kaczyńskiemu, niż Komorowskiemu. To znaczy że PO wie, jak wykorzystywać internet, ale chyba nie bardzo potrafi budować sobie swój wizerunek.
Sztaby skupiały się przede wszystkim na atakowaniu przeciwnika. Ilość negatywnych materiałów, które pojawiały się w kierunku obu stron świadczy o tym, że politycy wykorzystali umiejętnie fakt, że ciężko wytropić autora filmiku w sieci. Łatwo można zaatakować przeciwnika. Chociaż akurat w przypadku Jarosława Kaczyńskiego można wiązać też z niespecjalnie dużą atencją tego kandydata.
Czyli jednak czarny PR, a nie sukcesywne budowanie wizerunku w sieci.
Tak, taką tezę ze sporym prawdopodobieństwem można postawić. Jest więcej walki z przeciwnikiem, niż walki na rzecz swojego kandydata.
Jak to wpływa na wizerunek polityków?
To jest niekorzystne dla ich wizerunku, bo przede wszystkim nic nie mówi o danym kandydacie, tylko negatywnie o kontrkandydacie. Taka taktyka jest też mało sensowna z punktu widzenia nawet najprostszej analizy. Kandydat powinien sobie zadać pytanie: o kogo tak naprawdę gra? Gra przede wszystkim o tych internautów, którzy jeszcze nie podjęli decyzji, na kogo zagłosować. Nie walczymy o elektorat przeciwnika, tylko o ludzi, którzy nie wiedzą co zrobić! Taka walka przynosi najwięcej korzyści. Efektywniejsze jest skłonienie wyborców do głosowania "na mnie", a nie do niegłosowania na przeciwnika. Bo wtedy nie zyskujemy pewności, że internauta zagłosuje akurat na nas, a nie na jeszcze innego kandydata. A po drugie, może w ogóle nie zagłosować. Internet służy politykom dawaniu upustu własnej frustracji. Łatwo kopnąć kandydata, to go kopnijmy. A z takich negatywnych, viralowych filmików najwięcej satysfakcji ma jego twórca. Nie ma to wiele wspólnego z czystą strategią wyborczą.
Po wyborach politycy pozostawili po sobie puste konta. Bronisław Komorowski na Blipie i Twitterze wciąż funkcjonuje jako kandydat, a nie jako prezydent. Na Śledziku ukrył swoje wpisy, konto nie funkcjonuje. Dlaczego politycy nie zatrudniają specjalistów od social media na stałe?
Politycy w Polsce działają w systemie kampanijnym. Raz na jakiś czas trzeba się skomunikować ze społeczeństwem, bo przecież społeczeństwo wybiera prezydenta. A potem ma pozwolić spokojnie rządzić i - że tak powiem - głowy nie zawracać.
Internauci się na to nabierają?
Myślę, że będą coraz mniej się na to nabierać. Mamy nauczkę. Kandydaci byli fajni, dostępni, rozmawiali - do dnia wyborów. Potem do widzenia. Masz do mnie wyborco taką samą drogę jak przedtem, czyli żadną. To bardzo ewidentny pokaz tego, że politycy uprawiają komunikację zrywami, która absolutnie nie wynika z chęci dialogu z wyborcami czy utrzymywania z nimi kontaktu. To próba poderwania ich na moment wyborów i tyle.
Przenieśmy to na biznes. Gdyby w podobny sposób postąpiła jakakolwiek firma, to jasne byłoby, że to głupota. Proszę sobie wyobrazić, że na przykład duża firma telekomunikacyjna otwiera sobie konto na Blipie, a po dwóch miesiącach nagle stwierdza, że jej się jednak nie chce. Nikt nie ma wątpliwości, że byłoby to olewanie ludzi, z którymi prowadziło się komunikację.
Czyli można stwierdzić, że Bronisław Komorowski zostawiając puste konta, "olewa" swoich wyborców?
Na pewno mnóstwo energii Komorowskiego nastawiona była na to, żeby zostać wybranym, a nie żeby budować długotrwałą relację z wyborcami.
Myśli Pan, że samorządowcy w najbliższych wyborach wykorzystają tę naukę, przykłady z kampanii prezydenckiej i nieco lepiej zaistnieją w sieci? Nie powielą błędów kandydatów na prezydenta?
Chciałbym być takim optymistą... Nie mam jednak nadziei, że politycy na szczeblu lokalnym będą brali sobie do serca potyczki, które dzieją się w "dużej" polityce. Jedyne, co zwraca uwagę to fakt, że wybory samorządowe mają nieco inny charakter. Tu ważny jest kontakt z ludźmi. Walka jest troszeczkę inna, nie trudniejsza, kandydatów jest więcej.
Dlaczego politycy lokalni nie dbają o swój wizerunek w sieci, o swoje strony internetowe?
Mają mniejsze sztaby, koncentrują się na działaniach, które dobrze znają. Znają "tradycyjne" kampanie, takie, jakie dotychczas prowadzili. I tego się trzymają. Takich ludzi, którzy dobrze wyczuwają możliwości internetu jest niewiele. I to są też najczęściej ludzie młodzi.
Są jednak pozytywne przykłady.
Tak, taką osobą jest Rafał Trzaskowski, poseł Parlamentu Europejskiego. To bardzo dobry przykład, że jeżeli chęć bycia w kontakcie z wyborcami wynika z wewnętrznej potrzeby, a nie przymusu, to działa. Trzaskowski po wyborach nie przestał się komunikować w sieci, nawet zrobił sobie jeszcze fajniejszą stronę, niż miał. Wielu polityków ładuje się w działania w internecie nie będąc do końca przekonanym, że warto. Nie poświęcają wystarczająco dużo uwagi, szybko z tych działań rezygnują.
Sebastian Łuczak
Właściciel agencji public relations ŁUCZAK PR. Doświadczony konsultant i doradca, trener i wykładowca. Ponad 14 lat praktyki i różnorodnych doświadczeń w wielu obszarach PR. Wcześniej prezes zarządu agencji Eskadra Publica, przez 5 lat rzecznik prasowy Banku Pekao SA (oraz szef zespołu odpowiedzialnego za serwis www), lider projektu w Biurze PR banku i ekspert w Departamencie Marketingu Korporacyjnego, a także rzecznik Pomorskiego Banku Kredytowego. Ma za sobą również ponad kilka lat pracy dziennikarskiej (m.in, Wprost, Sztandar Młodych, Morze i Ziemia, WWW, Obserwator Codzienny). Wykłada na kilku wyższych uczelniach; m.in. Akademii Ekonomicznej w Krakowie, Uniwersytecie Warszawskim, Politechnice Gdańskiej i Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. Były Prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Public Relations. Założyciel i członek Rady Programowej portalu InternetPR.pl. Zasiadał w pierwszym składzie Rady Etyki Public Relations. Wybrany Osobowością Polskiego Public Relations. Prywatnie szczęśliwy mąż i tata. Człowiek zadowolony ze swojego życia. Miłośnik starego polskiego punk rocka i Kubusia Puchatka.
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Nie do końca zgadzam się z tezą, że negatywny przekaz w sieci nie pomaga kandydatowi, który jest jego autorem. <br /> Zwróćcie Państwo uwagę na kampanię prezydencką w 2004 w USA, gdzie urzędujący Prezydent G.W. Bush w większości spotów (internetowych i telewizyjnych) atakował kontrkandydata Johna Kerry\'ego m.in. wyliczając głosowania w kongresie w których kandydat demokratów był za podniesieniem podatków, przeciwko zakupom pojazdów dla armii (BTW z tego spotu wzięły się znikające pluszaki w reklamówkach PiSu).<br /> W 2005 PiS przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę kampanią negatywną - spotem ze znikającymi pluszakami!<br /> Kampania negatywna jest bardzo dobrym narzędziem marketingu politycznego (odbiera głosy przeciwnikowi, a to już sukces), w Polsce rozbija się jednak o aspekt etyczny, który przebija także z wypowiedzi Pana Łuczaka. Polacy nie lubią \"ataków\" i \"punktowania\" kandydatów, kojarzą to błędnie z nieczystą grą. W krajach zachodniej demokracji ataki na kontrkandydata, a nawet ataki osobiste są jak najbardziej akceptowane. Nie ma rzeczy nietykalnych - sprawdzana jest rodzina, sprowadzani są świadkowie podważający biografię kontrkandydata... Wpływa to z resztą znakomicie na transparentność kandydatów, ale to już z innej beczki;)
@Tomasz: Ja mam wrażenie, że idea jest taka że nie tyle są WYWIADY co szybkie kilka zdań wymienionych na jakiś temat... Taka zajawka jakby. Wywiad w locie - można powiedzieć :-)) I stąd pewna powierzchowność czy uproszczenie niektórych sądów (albo usterki językowe - ja raczej nie mówię \"Takich ludzi (...) jest niewiele\" tylko \"niewielu\" :-)<br /> Taki prawdziwy i dogłębny WYWIAD to chyba by zmęczył większość odwiedzających <a href=\"http://interaktywnie.com\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\">http://interaktywnie.com</a> bo roztrząsanie drobiazgów i niuansów ciekawe może być tylko dla garstki zawodowo lub z pasji zaangażowanych w dany temat...<br /> @Jakub: Sidonia fajna! :-)) Będę używał jako kejsa - o ile jeszcze kiedyś zdarzy mi się mówić o politykach w sieci... :-)))
Witam serdecznie,<br /><br /> w kwestii pozytywnych przykładów nie znajdziemy chyba lepszego, niż Pani Poseł Sidonia Jędrzejewska z Wielkopolski. Przed, w trakcie i po kampanii dba o swój wizerunek w sieci, jak nikt inny! Stale komunikuje się z wyborcami i sympatykami przez wiele różnych kanałów (Facebook, Twitter, strona www, itd.).<br /><br /> Polecam: <a href=\"http://www.sidonia.pl\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\"><a href=\"http://www.sidonia.pl\" target=\"_blank\" rel=\"nofollow\">http://www.sidonia.pl</a></a><br /><br /> Pozdrawiam,<br /> Jakub Grabowski
Od siebie dodam, ze mam opory nawet komentować ten wywiad. Dlatego zwracam się z prośbą o podwyższenie poziomu takich wywiadów zwłaszcza ze strony zadających pytania: \"<strong>Podczas kampanii prezydenckiej w sieci funkcjonowało więcej filmików przeciwko Kaczyńskiemu, niż Komorowskiemu. To znaczy że PO wie, jak wykorzystywać internet, ale chyba nie bardzo potrafi budować sobie swój wizerunek.</strong>\" co to za pytanie? to nie jest nawet pytanie tylko luźne rozumowanie osoby pytającej nie mającej nic wspólnego z rzeczywistością. Po prostu jakiś absurd. <br /> @Sebastian zdaję sobie sprawę, że z racji wywiadu odpowiedziałeś na zadane \"pytania\", ale pewne tezy są nie do zaakceptowania. Choćby Trzaskowski, tak się składa że po wyborach do PE jego komunikacja była kiepska. To że zmienił www też jaskółki nie czyni etc...Ogólny wydźwięk tego wywiadu jest kiepski i szkoda, że w tym uczestniczyłeś.
Działania promocyjne kandydatów, mające na celu oczernienie konkurentów, wynikają z faktu, że do działań tych nie stosuje się norm prawnych, tak jak ma to miejsce w przypadku np. tradycyjnej reklamy.<br /><br /> Internauci jednak są wymagającym odbiorcą, i tak jak zwrócił uwagę autor tekstu, działania krótkofalowe przynoszą też nietrwały efekt. Powoli ludzie, przynajmniej Ci świadomi procesu politycznego, przestaną zwracać uwagę na wizerunek zbudowany na emocjach, a na motoryczność tego co mówią politycy. Pójdźmy dalej - finalnie przestaną się ekscytować tym \"co jeden odpysknął drugiemu\", tylko zwrócą uwagę na kompetencję i faktyczne działania. Będzie to gwóźdź do trumny współczesnej poppolityki, czego sobie i Państwu życzę.
Po części się z tym zgadzam, ale pozostaje jedno ale. Co z Palikotem? Przecież to właściwie jedyny polityk który ma wybudowany pozytywny profil / opinię w internecie.<br /><br /> Politycy w Polsce poszli w ślady Obamy, z resztą nie specjalnie mnie to dziwi. Po kampanii wolą się wypłakiwać nad krzyżem niż dodać choćby jeden wpis na blipa. Ot i tak wygląda cała ta polityka ;)