Donald Trump łamie konstytucję, blokując użytkowników na Twitterze

Amerykański prezydent słynie z entuzjastycznego stosunku do nowych mediów, a Twittera, na którym komentuje życie zarówno prywatne Kristen Stewart, jak poczynania Kim Dzong Una, upodobał sobie szczególnie. Niestety, nie wszyscy podzielają jego kontrowersyjne często opinie, co stało się kłopotliwe w momencie, gdy został prezydentem USA. 

Donald Trump zwykł blokować krytykujących go użytkowników, ale - w wyniku pozwu wniesionego przez obrońców Pierwszej Poprawki zakazującej ograniczania wolności religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń - sąd uznał, że łamał w ten sposób konstytucję. Sędzia federalny orzekł bowiem, że "interaktywna przestrzeń" na Twitterze, w której użytkownicy mogą wchodzić w interakcje z Trumpem to publiczne forum, a blokowanie użytkowników niekonstytucyjnie ogranicza ich możliwość zabrania głosu. Sąd odrzucił tym samym oczywistą linię obrony prezydenta, który argumentował, że brak możliwości blokowania użytkowników, naruszałoby prawa Donalda Trumpa. 

Otoczenie prezydenta "z całym szacunkiem" nie zgodziło się z taką interpretacją, ale sprawa jest wyjątkowo ciekawa, bo koncentruje się na swobodzie wypowiedzi z erze cyfrowej. A dodatkowo bierze na celownik ulubione medium amerykańskiego prezydenta, z którego korzysta on w co najmniej kontrowersyjny sposób.

Wielu obserwatorów uważa, że Trump na Twitterze to zwyczajny "cyberbully", czyli prześladowca, który w cyberprzestrzeni obraża ludzi i zupełnie nie liczy się z faktami. Co ciekawe, amerykańska Pierwsza Dama, Melania Trump, zaangażowana jest w kampanię przeciw prześladowaniu w sieci, a kulturę internetową określiła jako "zbyt złośliwa, podła i brutalna".