Mobile pozytywnie wpływa na sprzedaż, nawet jeśli nie kończymy tam transakcji

Jak wykorzystać ten potencjał?

Skomplikowany formularz zamówienia, wydłużony proces płatności i serwis niedostosowany do mniejszego ekranu to – z jednej, strony – wciąż problemy, które skutecznie zniechęcają nas do mobilnego kupowania. Z drugiej jednak, użycie smartfona w procesie zakupowym stale wzrasta, a Polska do 2018 roku ma szansę stać się m-commerce'ową potęgą. Jak wykorzystać ten potencjał?

KLIKNIJ I POBIERZ PEŁNY RAPORT INTERAKTYWNIE.COM: MARKETING MOBILNY

Wnioski płynące z raportu Polskiej Izby Gospodarki Elektronicznej "M-commerce. Kupuję mobilnie 2016" nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że potencjał jest. I to spory. Różne aktywności zakupowe na urządzeniu mobilnym wykonuje 97 proc. ich posiadaczy. Wśród konsumentów mobilnych 39 proc. kupuje regularnie z wykorzystaniem urządzenia mobilnego, ale – w przypadku podejmujących decyzję zakupową na smartfonie – jest to już 76 proc. Znaczenia urządzeń przenośnych nie można więc oceniać wyłącznie na podstawie liczby sfinalizowanych za ich pośrednictwem transakcji (w tym wciąż prym wiodą laptopy i komputery stacjonarne). Ich rola zaczyna się dużo, dużo wcześniej. 

Przeciętna osoba zagląda do swojego smartfona ponad 46 razy dziennie, a wszyscy Amerykanie razem wzięci robią to 8 bilionów razy dziennie! - podkreśla Michał Sołtys z Grupy Kwanko. - Stosując się do zasady „bądź tam, gdzie Twój klient” trudno przecenić znaczenie kanału mobilnego. Dlatego myślenie osób odpowiedzialnych za e-commerce powinno być zwrócone ku podejściu „mobile first”. 

Mobile first – owszem, mobile only – nigdy. Kluczem do sukcesu dzisiaj, kiedy konsumenci mają do dyspozycji tak wiele platform, urządzeń i form komunikacji, jest podejście wielokanałowe. To jednak smartfon, a nie – mimo jego oczywistych zalet – laptop, słusznie staje się centrum zainteresowania e-sprzedawców. To jedyne urządzenie, z którym nasz potencjalny klient nie rozstaje się ani na chwilę i z nikim się nim nie dzieli. Niestety, pilnie też strzeże do niego dostępu, a że nachalne, irytujące „wielkoformatowe” banery z trudem znosi (albo i nie) na komputerze, na smartfonie nie będzie nawet próbował. 

To zresztą banał. O tym, że reklama, nie tylko mobilna, powinna być dopasowana do potrzeb odbiorców, wiadomo od dawna. Podobnie jak to, że da się ją dopasować zarówno analizując dane, które internauci rozsiewają, jak i korzystając ze zwykłego, zdrowego rozsądku. Tyle jednak jeśli chodzi o ideę, bo realizacja ciągle niestety kuleje. 

- Największym błędem jest wciąż niedostosowanie strony do urządzeń mobilnych. Często nieświadomi właściciele tworzą kampanie reklamowe, np. AdWords i pozwalają na wyświetlanie ich reklam na tych urządzeniach – mówi Robert Rachwał, Account Director & Owner w ClickMaster Polska. - Konsument, nawet jeśli byłby zainteresowany zakupem, to kiedy wejdzie na stronę nieprzystosowaną do jego urządzenia, niestety w większości przypadków takiego zakupu nie dokona. 

A mobile wydaje się stworzony do prowokowania interakcji z klientem w oparciu o wiele zmiennych, których w tradycyjnych kampaniach sprzedażowych nie sposób wykorzystać. 

- Zmieniły się zachowania użytkowników smartfonów: 66 proc. z nich sprawdza informacje z telewizji na swoim telefonie, 82 proc. szuka lokalnych biznesów w sieci, 91 proc. wspiera się telefonem przy wykonywanych zadaniach, 82 proc. wspiera się telefonem podczas dokonywania decyzji zakupowej w sklepie – wylicza Szymon Wierciński z katedry strategii na Akademia Leona Koźmińskiego.

Geolokalizacja, QR-kody, beacony, a także powiadomienia PUSH, zintegrowane systemy płatności typu one-click, czy nawet rozszerzona rzeczywistość (AR – augumented reality) to tylko kilka narzędzi, które sprawiają, że kanał mobilny otwiera morze nowych możliwości komunikacyjnych. Smartfon – inaczej niż komputer, używany głównie w pracy czy nawet tablet, z którego korzystamy w domu – daje nam bowiem dokładną informację o lokalizacji użytkownika, a z tego można już wywnioskować, co robi w danym momencie i dopasować komunikat do tej konkretnej sytuacji. Ponadto, w dłuższej perspektywie czasowej, dane zebrane na temat preferencji i zwyczajów użytkownika, mogą ułożyć się w jego zgrabny profil, a co za tym idzie, umożliwić antycypowanie jego intencji zakupowych.

- Gdy potencjalny klient przechodzi obok sklepu, w którym właśnie odbywa się promocja, to ibeacon zadba o to, aby zainteresowany dowiedział się o tym za pomocą powiadomienia na smartfonie – tłumaczy Michał Włodarczyk, Head of Publishers, Ad networks, E-commerce & Advertisers Teams w Gemiusie. - Jeśli konsumenta zaintrygował plakat z reklamą, to odpowiedni znaczek zmotywuje go do przyłożenia telefonu bliżej, aby na ekranie wyświetlił się film, który da więcej informacji lub podlinkuje do ściągnięcia aplikacji, która zapewni interakcję.

Zanim jednak przejdziemy do wykorzystania konkretnych narzędzi, trzeba zadbać o podstawy. A absolutną jest platforma dostosowana do wymagań mobilnych urządzeń. Brak strony mobilnej, responsywnej czy dedykowanej aplikacji dla klientów mobilnych właściwie kończy sprawę. Niewielu – jeśli w ogóle – spośród nich sfinalizuje zakup na laptopie, bo po drodze czeka ich masa innych pokus.

- W ponad 50-proc. przypadków powodem rezygnacji z zakupów za pomocą urządzenia mobilnego jest nieprzystosowanie strony internetowej do małych ekranów telefonów. To zabija spontaniczność zakupową wśród klientów! – przestrzega Michał Sołtys. - Innym rozwiązaniem jest stworzenie aplikacji mobilnej, jeżeli tylko mamy pomysł, jak mądrze ją wykorzystać i promować.

Aplikacja daje większe możliwości niż strona – tak responsywna, jak i mobilna – ale wymaga też większego budżetu na jej stworzenie i promocję oraz zaangażowania w jej rozwój, a wydatki amortyzują się wyłącznie w przypadku cyklicznych zakupów... CAŁY TEKST PRZECZYTASZ W RAPORCIE INTERAKTYWNIE.COM

>>>KLIKNIJ I POBIERZ PDF<<<

Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"