Mejle, SMS-y, marketing w wyszukiwarkach - popularne narzędzia, ale też bardzo skuteczne elementy marketingu politycznego. Mimo to, nie są one w pełni wykorzystywane przez naszych rodzimych polityków. A warto podkreślić, że podczas niedzieli wyborczej w 2007 roku wysłano o 4,5 mln SMS-ów więcej niż w "zwykłe" niedziele.
Kampania wyborcza w sieci - cz. 1
Politycy uczą się pisać mejle
Zwiększenie udziału w wykorzystaniu e-maila podczas kampanii wyborczej również będzie coraz istotniejszym elementem. Będzie to możliwe po podjęciu działań w celu zbudowania baz danych osobowych obywateli. Powstanie ich będzie wprost propocjonalne do budowania społeczności wokół kandydatów. Działania wspierające tworzenie baz danych osobowych mogą się różnić. Poczynając od najprostszych, zachęcających wyborcę do pozostawienia adresu e-mail czy numeru telefonu na stronie kandydata, po bardziej skomplikowane, jak np. założenia spersonalizowanego konta na stronie docelowej, kończąc nawet na działaniach offline’owych, np. w postaci zbierania danych osobowych podczas eventów partyjnych.
Przykładem skutecznego wykorzystania e-mail marketingu w komunikacji z wyborcami jest kandydat na fotel gubernatora Kalifornii - Jerry Brown. Poza „standardowymi” opcjami, jak np. dołączenie do listy mailingowej, umożliwiono każdemu, kto znajdzie się na stronie kandydata, przesłanie maila do swojego znajomego. W rezultacie można zaimportować adresy z konta pocztowego Gmail bądź wpisać je własnoręcznie. Sama treść maila jest już przygotowana, ale można także było ją wprowadzić samodzielnie. Brown umożliwił również pozostawienie swojego adresu e-mail na prowadzonym fanpage’u na Facebooku. Biorąc pod uwagę poparcie wśród ankietujących, odpowiednio zbudowana baza mailingowa i odpowiednio wykorzystana może przyczynić się do zwycięstwa Browna o urząd gubernatora Kalifornii.
Oczywiście istnieje pokusa kupienia baz zawierających adresy e-mail potencjalnych wyborców, jednakże w tym przypadku będzie do inwestycja nieefektywna, a nawet szkodliwa. Wysyłanie treści o znaczeniu politycznym do przypadkowych ludzi, często zwolenników innych kandydatów, może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
Zakładając, że kandydat posiada odpowiednio zbudowaną bazę odbiorców, niemniej ważne jest przygotowanie przemyślanej treści samego e-maila. Jednym z podstawowych działań, służących synergii na płaszczyźnie kanałów internetowych, musi być link w treści maila, który umożliwi „podzielenie” się informacją przez jej odbiorcę. Dzięki temu zabiegowi, każdy zainteresowany będzie mógł np. umieścić daną wiadomość w „swoim” profilu w jednym z serwisów społecznościowych. Efektem jest uzyskanie prostego sposobu komunikacji pomiędzy potencjalnymi zwolennikami oraz – co również ważne - znajomymi zwolenników kandydata.
Warto także podkreślić, że analizy przeprowadzone przez Razorfish w "Digital Outlook Report '09" wskazują na wyższy stopień zaufania do treści publikowanych przez naszych znajomych czy przyjaciół w stosunku do treści otrzymywanych chociażby z tzw. mainstreamowych mediów.
Gdzie jest wyborca?
Personalizacja tematu i treści mejla, geotargetowanie powinny także pojawić się podczas zbliżających się kampanii wyborczych. Pierwsza funkcja umożliwi bezpośrednie zwracanie się do wyborcy. Geotargetowanie można wykorzystać np. podczas podróży po okręgach wyborczych, informując o działaniach danego polityka tylko wyborców, którzy w mieszkają w odwiedzanym przez kandydata okręgu.
SMS może zwiększyć frekwencję
Działania z zakresu mobile marketingu na profesjonalnym poziomie również powinny zaznaczyć swoją obecność. Trudno tutaj mówić o bardziej skomplikowanych akcjach, jednak powodzenie akcji sms-owej podczas wyborów w 2007 roku wyznaczyły pewien kierunek, który zintensyfikuje się podczas nadchodzących kampanii wyborczych. Warto podkreślić, że podczas niedzieli wyborczej w 2007 roku wysłano o 4,5 mln SMS-ów więcej niż w „zwykłe” niedziele. Szacuje się, że przyczyniło się to do zwiększenia frekwencji wyborczej.
Problem frekwencji jest w dalszym ciągu aktualny, dlatego też rosnący udział narzędzi mobile marketingu z pewnością się utrzyma. Nie należy również zapominać o prostej funkcji informowania za pomoca wiadomości tekstowych, np. o tym, że kandydat organizuje spotkanie z wyborcami.
Wyszukiwarka polityczna
Zwiększenie działań z zakresu SEM będzie kolejnym trendem, który w najbliższym czasie ma szanse na dużą skalę zaistnieć w polskiej polityce. Interesujące będzie pozycjonowane się na określone frazy kojarzące się wyborcom z urzędem, o który ubiegać się będzie kandydat, czy na frazy związane z własnym programem wyborczym i prezentowanymi przez siebie poglądami. Internauta-wyborca, po wpisaniu określonych fraz związanych z wyborami, może otrzymać określoną odpowiedź, a zarazem informację na temat danego polityka na jednej z najwyższych pozycji w wyszukiwarce. Stąd do zapoznania się z programem kandydata nie jest już daleko.
Jak mierzyć efektywność?
Zwiększy się udział narzędzi do monitorowania działań internautów pod kątem planowanych działań politycznych – co do tego, nie ma żadnych wątpliwości. W tej chwili takich narzędzi używa nieliczna grupa polityków i instytucji rządowych. Odpowiednich instrumentów na rynku jednak nie brakuje. Zwiększy się za to zapotrzebowanie na różnego rodzaju profesjonalnych analityków i osób zajmujących się strategią. Umiejących analizować otrzymane dane, pozwalające na efektywniejsze prowadzenie kampanii wyborczej, dotarcie i zyskanie ich poparcia. W efekcie wzrośnie znaczenie profesjonalnych sztabów, składających się z ludzi będących specjalistami w swojej dziedzinie, zmniejszając udziału osób, którzy sami siebie definiują jako „konsultanci” czy partyjni spindoktorzy.
Nadchodzące wybory udowodnią, czy rodzimi politycy są w stanie przystosować się do zmian, jakie na nich wymusza internet i systematycznie zwiększająca się jego rola w naszym życiu. Obserwując pierwsze posunięcia kandydatów w globalnej sieci (odświeżona strona Andrzeja Olechowskiego oraz Jerzego Szmajdzińskiego) można z całą pewnością stwierdzić, że nadchodzący rok będzie przełomem w sposobie prowadzenia kampanii wyborczej. Odświeżone strony pełnią rolę słupa ogłoszeniowego: zaczynając od ogłoszeń związanych z bieżącą działalnością w postaci umieszczania listów do wyborców, do Ministra Sprawiedliwości, informacji gdzie i kiedy dany polityk był obecny w mediach i co powiedział, aż do wirtualnego albumu z różnego rodzaju zdjęciami czy materiałami wideo (jak w przypadku Jerzego Szmajdzińskiego).
W ciągu najbliższych 2-3 lat nie należy spodziewać się wprowadzenia takich formy interakcji, jakie zaproponował John McCain na odświeżonej stronie - „McCain Supporter Wall”. Każdy wyborca bezpośrednio ze strony może za pomocą odpowiedniej opcji nagrać materiał, w którym mówi, dlaczego będzie wspierał Johna Mccaina, a następnie plik przesłać bezpośrednio do sztabu. Jeśli z różnych powodów nie może tego zrobić, wystarczy, że odwiedzi sztab kandydata i tam nagra swoją wypowiedź. Oczywiście standardem jest możliwość udostępnienia nagrania swoim bliskim. Docelowo przewidziano miejsce na 500 wypowiedzi, choć nie wykluczono zwiększenie limitu.
Czeka nas rewolucja
W sytuacji, kiedy większość z nas informacje o otaczającym świecie czerpie z internetu, przyszłość i punkt ciężkości prowadzonych kampanii w coraz większym stopniu będą się przesuwały ze świata offline do rzeczywistości online. Oczywiście nie zastąpi to działań z tradycyjnych, do których polityka zdążyła nas już przyzwyczaić, ale w coraz większym stopniu sukces danego kandydata będzie zależał od umiejętności wykorzystania Internetu, połączenia dostępnych kanałów komunikacji i odpowiednich narzędzi. Przysłowiowym „ukoronowaniem” tego procesu będzie możliwość oddania swojego głosu na rzecz danego kandydata za pomocą jednego kliknięcia myszką. Wprowadzenie tej formy partycypacji politycznej przyczyni się do jeszcze większego znaczenia kampanii politycznych online. Nadchodzą zmiany. Zmiany, które nie tylko będą rewolucją w sposobie głosowania i ordynacji wyborczej, ale najprawdopodobniej całego systemu politycznego. A polityk bez umiejętności poruszania się po globalnej sieci przejdzie po prostu do historii.
Kampania wyborcza w sieci - cz. 1
Pobierz ebook "Social media marketing dla firm i agencje się w nim specjalizujące"
Zaloguj się, a jeśli nie masz jeszcze konta w Interaktywnie.com - możesz się zarejestrować albo zalogować przez Facebooka.
W 1999 roku stworzyliśmy jedną z pierwszych firm hostingowych w Polsce. Od tego czasu …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe. Świadczymy usługi związane …
Zobacz profil w katalogu firm
»
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma oferuje …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i większą …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie. Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu, social …
Zobacz profil w katalogu firm
»
Ciekawe wnioski wynikają z badań przeprowadzonych przez G. Garramone w 1985 roku wśród studentów Michigane State University. Garramone przedstawiła grupie 171 osób reklamy z kampanii do Senatu z 1982 roku. Celem badania było zweryfikowanie roli sponsora reklamy negatywnej w zmianach postaw wyborców. Wyniki wskazały, że oglądający reklamy niezależnego sponsora - w stosunku do grupy oglądającej reklamy finansowane przez kandydata - w większym stopniu negatywnie oceniali atakowanego kandydata, w mniejszym stopniu skłonni byli do jego poparcia.<br /> <br /> <a href="http://www.informaworld.com/smpp/title%7Edb=all%7Econtent=t775648091%7Etab=sample">Rezultaty badań Garramone</a> będą zapewne wpływały na sposób prowadzenia kampanii w internecie. Anonimowość daje możliwości do ukrywania sponsora reklamy negatywnej, co w efekcie będzie zwiększało skuteczność tego typu działań.
Witam serdecznie! Jako "wygaszony" praktyk mam trochę inny punkt widzenia na sprawę, zwłaszcza, że za odniesienie do polskiego marketingu politycznego uważam niemiecki, a nie amerykański - zbyt oderwany od Europy, co widać po ostatnich działaniach PiS - portal społecznościowy i hasło. <br /> Chciałem dorzucić do tekstu polskie "case study" .<br /> Obecny Poseł PO Tomasz Lentz prowadził kampanię sms-ową (2005 rok), bardzo zresztą skuteczną. Jego sztab i grupy wsparcia wysyłały sms-y o treści "Lentz GO!" W dniu wyborów - panuje cisza (!) - wysyłali sms-y o treści Let's GO! W sposób oczywisty kojarzące się z kandydatem, ale nie naruszające ordynacji wyborczej.<br /> To był przykład udanej kampanii - sms.<br /> Druga - nieudana z tego samego roku. Spóźniona szarża Sztabu Krajowego PO w piątkowy wieczór, tuż przed wyborami 2005 roku, pod hasłem "mobilizuj kogo się da i inne patetyczne kwestie". Sieć padła jako po zamachach na WTC. Skutek żaden - PO przegrała wybory z PiS i na dojście do władzy musiała czekać dalsze dwa lata.<br /> Marketing przy wykorzystaniu tzw. nowych mediów to w Polsce przyszłość przekraczająca ramy mega kampanii wyborczej AD 2010. Brak: kandydatów gotowych do tego typu działań, przeszkolonych sztabowców, wreszcie nieprzygotowany kompletnie elektorat. W mniejszych regionach - takich jak moje świętokrzyskie - gdzie ilość użytkowników internetu jest niższa niż w Białorusi, tego typu działania są z góry skazane na niepowodzenie.<br /> Skuteczny może za to być system działań poprzez ambient.<br /> Tak czy inaczej będzie to ciekawa kampania ;-)<br /> pozdrawiam!<br /> Zbigniew Brzeziński