
Kampania wyborcza w sieci - cz. 1
Politycy uczą się pisać mejle
Zwiększenie udziału w wykorzystaniu e-maila podczas kampanii wyborczej również będzie coraz istotniejszym elementem. Będzie to możliwe po podjęciu działań w celu zbudowania baz danych osobowych obywateli. Powstanie ich będzie wprost propocjonalne do budowania społeczności wokół kandydatów. Działania wspierające tworzenie baz danych osobowych mogą się różnić. Poczynając od najprostszych, zachęcających wyborcę do pozostawienia adresu e-mail czy numeru telefonu na stronie kandydata, po bardziej skomplikowane, jak np. założenia spersonalizowanego konta na stronie docelowej, kończąc nawet na działaniach offline’owych, np. w postaci zbierania danych osobowych podczas eventów partyjnych.
Przykładem skutecznego wykorzystania e-mail marketingu w komunikacji z wyborcami jest kandydat na fotel gubernatora Kalifornii - Jerry Brown. Poza „standardowymi” opcjami, jak np. dołączenie do listy mailingowej, umożliwiono każdemu, kto znajdzie się na stronie kandydata, przesłanie maila do swojego znajomego. W rezultacie można zaimportować adresy z konta pocztowego Gmail bądź wpisać je własnoręcznie. Sama treść maila jest już przygotowana, ale można także było ją wprowadzić samodzielnie. Brown umożliwił również pozostawienie swojego adresu e-mail na prowadzonym fanpage’u na Facebooku. Biorąc pod uwagę poparcie wśród ankietujących, odpowiednio zbudowana baza mailingowa i odpowiednio wykorzystana może przyczynić się do zwycięstwa Browna o urząd gubernatora Kalifornii.
Oczywiście istnieje pokusa kupienia baz zawierających adresy e-mail potencjalnych wyborców, jednakże w tym przypadku będzie do inwestycja nieefektywna, a nawet szkodliwa. Wysyłanie treści o znaczeniu politycznym do przypadkowych ludzi, często zwolenników innych kandydatów, może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
Zakładając, że kandydat posiada odpowiednio zbudowaną bazę odbiorców, niemniej ważne jest przygotowanie przemyślanej treści samego e-maila. Jednym z podstawowych działań, służących synergii na płaszczyźnie kanałów internetowych, musi być link w treści maila, który umożliwi „podzielenie” się informacją przez jej odbiorcę. Dzięki temu zabiegowi, każdy zainteresowany będzie mógł np. umieścić daną wiadomość w „swoim” profilu w jednym z serwisów społecznościowych. Efektem jest uzyskanie prostego sposobu komunikacji pomiędzy potencjalnymi zwolennikami oraz – co również ważne - znajomymi zwolenników kandydata.
Warto także podkreślić, że analizy przeprowadzone przez Razorfish w "Digital Outlook Report '09" wskazują na wyższy stopień zaufania do treści publikowanych przez naszych znajomych czy przyjaciół w stosunku do treści otrzymywanych chociażby z tzw. mainstreamowych mediów.
Gdzie jest wyborca?
Personalizacja tematu i treści mejla, geotargetowanie powinny także pojawić się podczas zbliżających się kampanii wyborczych. Pierwsza funkcja umożliwi bezpośrednie zwracanie się do wyborcy. Geotargetowanie można wykorzystać np. podczas podróży po okręgach wyborczych, informując o działaniach danego polityka tylko wyborców, którzy w mieszkają w odwiedzanym przez kandydata okręgu.
SMS może zwiększyć frekwencję
Działania z zakresu mobile marketingu na profesjonalnym poziomie również powinny zaznaczyć swoją obecność. Trudno tutaj mówić o bardziej skomplikowanych akcjach, jednak powodzenie akcji sms-owej podczas wyborów w 2007 roku wyznaczyły pewien kierunek, który zintensyfikuje się podczas nadchodzących kampanii wyborczych. Warto podkreślić, że podczas niedzieli wyborczej w 2007 roku wysłano o 4,5 mln SMS-ów więcej niż w „zwykłe” niedziele. Szacuje się, że przyczyniło się to do zwiększenia frekwencji wyborczej.
Problem frekwencji jest w dalszym ciągu aktualny, dlatego też rosnący udział narzędzi mobile marketingu z pewnością się utrzyma. Nie należy również zapominać o prostej funkcji informowania za pomoca wiadomości tekstowych, np. o tym, że kandydat organizuje spotkanie z wyborcami.
Jesteśmy agencją butikową.Specjalizujemy się w projektach w Europie i obu Amerykach.
Jesteśmy jedynym...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pozycjonujemy się jako alternatywa dla agencji sieciowych, oferując konkurencyjną jakość, niższe koszty i...
Zobacz profil w katalogu firm »
Jesteśmy pierwszą w Polsce omnichannelową agencją marketingową. Odważne wizje oraz innowacyjne technologie...
Zobacz profil w katalogu firm »
Sięgnij Gwiazd ze Space Ads
Odkryj z nami ✨ Galaktykę Digital Marketingu ✨
Tworzymy wyróżniające,...
Zobacz profil w katalogu firm »
Projektujemy i wdrażamy strony internetowe - m.in. sklepy, landing page, firmowe.
Świadczymy usługi związane z...
Zobacz profil w katalogu firm »
Pomagamy markom odnosić sukces w Internecie.
Specjalizujemy się w pozycjonowaniu stron, performance marketingu,...
Zobacz profil w katalogu firm »
1stplace.pl to profesjonalna agencja SEO/SEM, specjalizująca się w szeroko pojętym marketingu internetowym. Firma...
Zobacz profil w katalogu firm »
Witam serdecznie! Jako "wygaszony" praktyk mam trochę inny punkt widzenia na sprawę, zwłaszcza, że za odniesienie do polskiego marketingu politycznego uważam niemiecki, a nie amerykański - zbyt oderwany od Europy, co widać po ostatnich działaniach PiS - portal społecznościowy i hasło.
Chciałem dorzucić do tekstu polskie "case study" .
Obecny Poseł PO Tomasz Lentz prowadził kampanię sms-ową (2005 rok), bardzo zresztą skuteczną. Jego sztab i grupy wsparcia wysyłały sms-y o treści "Lentz GO!" W dniu wyborów - panuje cisza (!) - wysyłali sms-y o treści Let's GO! W sposób oczywisty kojarzące się z kandydatem, ale nie naruszające ordynacji wyborczej.
To był przykład udanej kampanii - sms.
Druga - nieudana z tego samego roku. Spóźniona szarża Sztabu Krajowego PO w piątkowy wieczór, tuż przed wyborami 2005 roku, pod hasłem "mobilizuj kogo się da i inne patetyczne kwestie". Sieć padła jako po zamachach na WTC. Skutek żaden - PO przegrała wybory z PiS i na dojście do władzy musiała czekać dalsze dwa lata.
Marketing przy wykorzystaniu tzw. nowych mediów to w Polsce przyszłość przekraczająca ramy mega kampanii wyborczej AD 2010. Brak: kandydatów gotowych do tego typu działań, przeszkolonych sztabowców, wreszcie nieprzygotowany kompletnie elektorat. W mniejszych regionach - takich jak moje świętokrzyskie - gdzie ilość użytkowników internetu jest niższa niż w Białorusi, tego typu działania są z góry skazane na niepowodzenie.
Skuteczny może za to być system działań poprzez ambient.
Tak czy inaczej będzie to ciekawa kampania ;-)
pozdrawiam!
Zbigniew Brzeziński
Ciekawe wnioski wynikają z badań przeprowadzonych przez G. Garramone w 1985 roku wśród studentów Michigane State University. Garramone przedstawiła grupie 171 osób reklamy z kampanii do Senatu z 1982 roku. Celem badania było zweryfikowanie roli sponsora reklamy negatywnej w zmianach postaw wyborców. Wyniki wskazały, że oglądający reklamy niezależnego sponsora - w stosunku do grupy oglądającej reklamy finansowane przez kandydata - w większym stopniu negatywnie oceniali atakowanego kandydata, w mniejszym stopniu skłonni byli do jego poparcia.
Rezultaty badań Garramone będą zapewne wpływały na sposób prowadzenia kampanii w internecie. Anonimowość daje możliwości do ukrywania sponsora reklamy negatywnej, co w efekcie będzie zwiększało skuteczność tego typu działań.